szył się bardzo. Teraz już nie ulegało wątpliwości, że ich przyjaźń po tylu latach była na najlepszej drodze do zupełnego odnowienia się.
Drucki wielu miał na świecie przyjaciół. Mówiono o nim nawet, że ma djabelne szczęście do ludzi, jednak żadna z tych przyjaźni nie tkwiła w nim tak mocno, jak przywiązanie do Karola Brunickiego, datując się przecie z lat, gdy obaj jeszcze piechotą pod stołem chodzili.
Na Załkinda czekał rozmawiając z Lubą. Wróciła z Konstancina, opalona niczym cyganka i wynudzona niesłychanie. To te zajęła natychmiast pozycję ofensywną, wyzyskując każdy pretekst, by przytulić się doń, lub o niego otrzeć z tą szelmowską kocią zmysłowością. O historji kontraktu była dokładnie poinformowana, nie wiedziała jednak wcale o niebezpieczeństwie, grożącemu Borysowi i kapitanowi. To też gdy wrócił Załkind, bardzo była zaintrygowana, dlaczego zamknęli się, prosząc ją, by zostawiła im kwadrans wolności.
Narada nie trwała dłużej. Wobec tego, że niepodobna było wmieszać w aferę policję, która nie zadowoliłaby się przecie powierzchownemi informacjami, lecz zechciałaby wścibić nos w całą sprawę, musieli sami znaleźć środki obrony. Drucki, jako samotny i nie posiadający żadnego objektu, jaki mógłby stać się przedmiotem ataku ze strony Fajersonów, zapewnił Załkinda, że żadnej osłony nie potrzebuje. Jemu natomiast radził przedewszystkim, zabronić Lubie i dziecku wychodzić z domu, w przedpokoju zainstalować paru tęgich drabów, no i zorganizować wywiad, któryby napastników wyśledził i wziął ich w „łagodne obroty“.
— Z tem nie będę miał wiele trudu — powiedział Załkind — ja mam tu siostrę, która utrzymuje na Ciepłej taki nocny interes z dziewczynkami. Taki sobie interes, nawet nieźle idzie. Otóż ona ma swoich ludzi, rozumie kapitan, w tym fachu, to ona musi
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/183
Ta strona została przepisana.