fryzjerni i widocznie dała im do zrozumienia, że ten pan chce się z nią żenić. Za czwartą jego bytnością przyznała mu się sama do kłamstwa, tłumacząc je tem że zalega z komornem i, że pozatem stara zaczyna podejrzewać ją.
Tym razem Drucki zdecydował się na zupełnie proste i jasne postawienie sprawy. Wytłumaczy dziewczynie, że mógłby jej wprawdzie dać pieniądze na spędzenie płodu, ale na to szkoda jej zdrowia, a pozatem, jeżeli zgodzi się urodzić dziecko, to zarówno sama, jak i jej dziecko, znajdą gorliwą opiekę u pewnego bardzo bogatego profesora, który i posadę później dla niej zrobi i posag da. Trzeba tylko, by w domu powiedziała, że wyjeżdża do innego miasta, na przykład do Krakowa i by ani słowem nie wspomniała o profesorze.
Namyślała się przez dwa dni, aż wreszcie zgodziła się. Żegnając się wieczorem ustalili, że Drucki jutro o dziesiątej wieczór przyjedzie po nią. Starzy wszystkiemu wierzą i o jej „narzeczonym“ wyrażają się z zachwytem.
Zaraz po powrocie do domu Drucki telefonicznie zawiadomił profesora, że jutro o dziesiątej trzydzieści dostarczy „królika“. Brunicki wyraził swoją radość, lecz poprosił o opóźnienie transportu jeszcze o pół godziny, gdyż chce osobiście pojechać na dworzec po Piotra, który przyjeżdża z Zakopanego właśnie o dziesiątej z minutami, a profesor wołałby być już w domu, w chwili przybycia pancjentki.
Nazajutrz Drucki o umówionej godzinie zajechał, przed furtkę ogródka na Grochowie. Nie postawił jednak „Foulda“ przed samą furtką, jak robił zawsze, gdyż zwieszały się tu nad drogą gałęzie drzew, mokrych od wieczornego deszczu. Tylko dlatego odprowadził wóz o kilkadziesiąt kroków dalej i zatrzymał pod parkanem, nie przeczuwając, jak bardzo to zaważy na przebiegu wypadków.
Dziewczyna powitała go z radością, jednakże sta-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/190
Ta strona została przepisana.