Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/193

Ta strona została przepisana.

każdym razie, nie przypuszczam, by policja mogła zainteresować się moim domem?
— Narazie stanowczo nie, ale później djabli wiedzą. Zresztą Kunoki nie będzie przecie sam, jest twój syn, a jeżeli mnie nie przyłapią, to też w razie czego będę o nim pamiętał.
— Byłbym ci obowiązany, tembardziej, że Piotra absolutnie nie mogę w nic wtajemniczać.
Zamienili jeszcze kilka zdań i pożegnali się. Drucki zawołał Załkinda i zasiedli do długiej narady. W godzinę później, gruntownie rozważywszy sytuację, przyszli do wniosku, że tymczasem, póki nie będzie wiadomo, czy policja wpadła na jego ślad, „Fould“ zostanie odprowadzony przez jednego z zaufanych ludzi Załkinda do garażu na Nalewkach.


ROZDZIAŁ 27

Od chwili odzyskania przytomności, Julka nie mogła uwolnić się od panicznego lęku, którym przejmował ją każdy szmer, każde echo kroków, czy głosów ludzkich. Wstrząs nerwowy, jaki przeżyła w strasznem mieszkaniu akuszerki, do reszty rozstroił jej wolę, do reszty zdezorganizował jej władze psychiczne, które i tak w ostatnich miesiącach przeszły nielada próbę wytrzymałości. Nadto trucizna, jaką ją napojono, tak dalece podcięła siły fizyczne Julki, że ta, nie zdając sobie sprawy dlaczego w taki sposób postępuje, na wszystko, co ją otaczało, a co było tak obce i groźne, reagowała symulacją omdlenia.
Zamierało w niej serce, gdy do białej celi więzienia, w którym ją trzymano, wchodził milczący Japończyk, badał jej puls, podnosił powieki, przemocą otwierał usta, zmuszając do picia jakichś słonych, lub ohydnie gorzkich płynów, gdy wbijał pod jej skórę igłę z jakimś zastrzykiem. Wreszcie pewnego