Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/194

Ta strona została przepisana.

dnia zjawił się surowy pan w okularach, obaj z Japończykiem zamienili szereg zdań po łacinie i surowy pan powiedział:
— Symulacja... Moja pani, postępuje pani, jak stary, doświadczony chrabąszcz, udając nieżywą, ale i chrabąszcz tak długo nie wytrwałby w tej roli, zwłaszcza, gdyby zobaczył, że mu nikt nic złego nie chce robić.
To znacznie ośmieliło Julkę. Od tego dnia zarówno Japończyk, jak i surowy pan przychodzili od czasu do czasu na pogawędki i Julka stopniowo zaczęła na pytania odpowiadać monosylabami. Rozumiała już teraz, że nie znajduje się wśród ludzi, którzy zamierzają ją skrzywdzić, że jest to rodzaj więziennego sanatorium, czy kliniki, a może dom warjatów. Po niejakim czasie ośmieliła się nawet o to zapytać. Wówczas upewniono ją, że bynajmniej, że znajduje się w prywatnym domu na kuracji, że stan jej zdrowia wkrótce się poprawi i że będzie mogła powrócić do siebie do Warszawy. Z tego wywnioskowała, że przebywa gdzieś daleko na wsi. Wogóle obaj panowie rzadko mówili cokolwiek coby było dla niej jakąś informacją. Raz tylko, widocznie nie przypuszczając, by rozumiała po angielsku, dyskutowali przy niej o tym, czy ją zahypnotyzować, czy nie. Surowy pan w okularach był temu przeciwny, twierdząc, że nie mają czasu na potrzebne doświadczenia, a skoro tutaj niema ciąży, eksperyment dla samego eksperymentu, byłby poniekąd nadużyciem. Japończyk upierał się przy swojem, utrzymując, że należy wyświetlić, dlaczego jakaś Bufałowa dostarczyła taką pacjentkę, w czem musi kryć się coś wysoce podejrzanego. W końcu jednak zgodził się, że będzie na to czas po powrocie z Paryża.
Julka przysłuchiwała się temu z zapartym oddechem i doszła do wniosku, że jednak jej położenie jest rozpaczliwe. Widocznie znalazła się tu, gdyż podejrzewano ją o to, że była kochanką pana Winkle-