Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/227

Ta strona została przepisana.

scu. A ona?... Ona pewno gotowa byłaby każdej to miejsce i tę swoją urodę oddać...
— Wysoki Sądzie! — uderzył w salę pełny metaliczny głos. — Oto mamy do rozstrzygnięcia sprawę, w której z jednej strony postawione jest na kartę życie jednego człowieka, a z drugiej życie wielu setek, wielu tysięcy słabych naiwnych istot. Tak, tych licznych, nieszczęśliwych dziewcząt, nieposiadających żadnych środków w walce o byt, pozbawionych wszelkiej broni, jakąby mogły zasłonić się przed skutkami ustroju, w którym żyjemy, a na straży którego stoi sprawiedliwość, sprawiedliwość, która niech będzie błogosławiona, jeżeli nie jest pustym dźwiękiem i niech będzie przeklęta, jeżeli na jej wadze kara może być mniejsza od krzywdy!...
— Tak modlą się usta bezbronnych i pokrzywdzonych, modlą się niedosłyszalnym szeptem po piwnicach, poddaszach i suterynach, setki i tysiące dziewcząt, którym każemy rodzić nieprawe dzieci, pdczas idą bezkarnie, mimo dokonanej krzywdy. A kiedy czasem zrozpaczone ręce usiłują je zatrzymać, wówczas pada strzał i pokorny szept cierpienia przechodzi w tragiczny krzyk śmierci!... W taki krzyk, jaki rozległ się przejmującem echem w ogródku ubogiej chaty na Grochowie! Panowie sędziowie! Milczą teraz kąty tej sali, ale wsłuchajcie się!... Czyż nie słyszycie we własnych sumieniach przeraźliwego wołania mordowanej dziewczyny?!... Czyż nie słyszycie skomlenia konającej?! Czyż nie czujemy wszyscy, jak wielkim na nas ciężarem spada ten krzyk: — Sprawiedliwości! Sprawiedliwości!...
Ucichł jej głos i zaległa kompletna cisza. Nikt się nie obejrzał, lecz niemal każdy czekał, że oto za jego plecami zerwie się nagle to rozdzierające, przez niczyje usta rzucone słowo.
Lecz odezwał się znowu czysty metaliczny głos Alicji Horn: