Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/24

Ta strona została skorygowana.

Zajęli miejsce w limuzynie Brunickiego i profesor mówił bez przerwy. Opowiadał o ostatnich wydarzeniach naukowych, o nowych metodach leczenia psychostenji, o zaletach intensywnego życia:
— Dzisiejsza wiedza obaliła dawne poglądy naukowe, widzące najwyższe lekarstwo w ciszy, spokoju i oszczędzaniu sobie silnych wzruszeń. Wprost przeciwnie. Dla zdrowia psychicznego niezbędne jest odbieranie jak największej ilości wrażeń i to możliwie różnorodnych. Strach, gniew, wesołość, lepsze są niż kontemplacja. Należy dużo pracować i dużo się bawić.
— Medice, cura te ipsum — zaśmiał się Drucki. — Czy pani wie, że profesor sam nie stosuje się do swoich przepisów...
— Owszem, stosuję się ściśle.
— No, pracujesz intensywnie, ale niepodobna cię namówić do zabawy.
— Nieprawda. Tylko moje zabawy są innego rodzaju. Mnie, upewniam was, moi państwo, znacznie więcej wzruszeń daje mikroskop, niż innym dancing... Ale przyznaję, że właściwie powinienem interesować się i tamtem. Jeżeli nie stać mnie na to, dowodzi to mojego... spierniczenia. I niech pani patrzy, jak widoczne są tego skutki. Jesteśmy z Winklerem rówieśnikami, a przecież ja wyglądam, powiedzmy oględnie, na jego stryjaszka! Prawda?
Przyjrzała się obu i zaprzeczyła ruchem głowy.
— Nie? Ale w każdym razie, czuję się przy nim jak zasuszony mól przy skaczącym koniku polnym. A dlaczego? Bo on pracuje jak wół i bawi się jak młody koziołek, a ja tego nie potrafię. Dlatego z niego aż tryska życie, a ja, kopcę sobie, jak stara łojówka.
Znowu zaprzeczyła i napisała:
„Wcale tego nie znajduję. Każdy z panów jest w innym typie i to wszystko“.
— Tak — zaśmiał się nieszczerze profesor — tyl-