Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

i tak, jak codziennie odkrywał nowe powaby jej ciała, nieustannie odnajdywał niespodziewane właściwości tej tak jednolitej, a jednocześnie skomplikowanej natury. Zdawało mu się, że z każdym dniem bardziej jest pożądany i sam bardziej pożąda.
Potwierdzeniem tego były szalone godziny ich pieszczot, krwistych, burzliwych, półprzytomnych, gdy w płomieniach orgazmu stapiały się dwa ciała, jak dwa metale w jeden stop, gdy zastygały potężnym splotem bronzu i marmuru...
Drucki nie zdradzał Alicji.
Na smętne spojrzenia Teci odpowiadał nieco zakłopotanym uśmiechem, z Lubą widywał się bardzo rzadko, gdyż przeniosła się na lato do Konstancina i do Warszawy wpadała zaledwie raz na tydzień. Tonia na próżno doń szturmowała, a liczne oferty pań, odwiedzających „Argentynę“ pozostawiał — bez rozpatrzenia.
Obietnicy danej Brunickiemu dotrzymywał ściśle. Codziennie widywał się z panną Łęską, obwoził ją po okolicach miasta, zabierał do „Argentyny“, starał się zrobić wszystko, by umożliwić jej zapomnienie przeżytej tragedji. Polubił ją bardzo i widział, że sam również zyskał jej sympatję. W sympatji jej jednak, ku swej radości, nie mógł dopatrzeć się tych uczuć i pragnień, które tak często w kobietach budził. Przeciwnie, spostrzegał, że panna Łęska bardziej interesuje się osobą Brunickiego, że godzinami może słuchać opowiadań o profesorze i nie ukrywa zadowolenia, gdy go spotka.
Spotkania te zdarzały się zaś dość często, gdyż Brunicki czasami wpadał do „Argentyny“ w zamiarze poczynienia obserwacyj, co do postępów jego metody kuracyjnej.
Niemota wprawdzie nie ustępowała, lecz w usposobieniu pacjentki dawały się spostrzec wyraźne objawy polepszenia.
W tymże czasie udało się Druckiemu dostarczyć