Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/52

Ta strona została skorygowana.

— A widział barana?
— Nie widział. Wcale nie schodził z pokładu. Utrzymywał tylko, że zje. Więc, pod nadzorem obu zakładających się stron barana zarżnięto, wypatroszono i obdarto ze skóry, po czym z głowy, nóg i z wątroby zrobiono potrawkę, a całe mięso upieczno. Wtedy dopiero sprowadzono bosmana. Na stole postawiono dwa ogromne półmiski z potrawką i butelkę whisky, a farmer pewien swego, zażartował: — No, Billy, najpierw mała przekąska! — Bosman zabrał się do jedzenia, lecz, pochłonąwszy półtora półmiska, odłożył łyżkę i oświadczył: — No, dość tych przekąsek. Każcie teraz dać barana, bo później może mi minąć apetyt.
— Jak to? — nie zorientowała się Julka. — Więc on myślał, że to była dodatkowa przekąska?
— Oczywiście.
— No i co się stało z resztą?
— Zjadł wszystko. Tak przynajmniej mówi anegdota, opiewająca chwałę baranów z wyspy Hartog i żarłoków z Belfastu. Zezowaty Billy był bowiem Irlandczykiem.
Julka śmiała się i zasypywała pana Janka niezliczonemi pytaniami, na które on odpowiadał wesoło.
— To dziwne — powiedziała Julka — uczą nas przecie w szkole i geografji, i botaniki, i zoologji, i ekonomji, a nikt z nas po tem wszystkiem nie ma zielnego pojęcia o świecie. Gdybym miała gimnazjum, nie, uniwersytet, tobym ustanowiła tam katedrę... światologji, a pana mianowałabym profesorem.
— Wolałbym katedrę życiologji... stosowanej — zażartował....
— Czyli uczyłby pan ludzi żyć? O, ja byłabym pańską najpilniejszą słuchaczką...
Zadzwonił telefon. Alicja zawiadamiała, że rozprawa skończy się bardzo późnym wieczorem, wobec