Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/85

Ta strona została skorygowana.

pana kocha, Alicja, wobec której mam olbrzymi dług wdzięczności... Jestem podła... Ale ja tak szalenie, tak niezmiernie pana kocham... Ja żyję tylko marzeniem o panu... Musiałam, musiałam to panu powiedzieć... Bo jestem strasznie bezsilna, strasznie bezradna... Cóż miałam począć, skoro tak pana kocham?...
Głos jej przeszedł w szept i umilkł. Po bladych policzkach zaczęły spływać łzy.
To było ponad siły Druckiego. Krtań jego stała się sucha, w płucach uczuł prawie fizyczny ból.
Zerwał się, chwycił ją w ramiona, uniósł bezradną i przytulił.
Jego wargi zaczęły spadać na bladą, zapłakaną twarz Julki, gorącemi, serdecznemi pocałunkami. Włosy, czoło, oczy, usta — aż poczuł słony smak łez... Kołysał ją w ramionach, jak dziecko.
— Cicho, cicho, moja mała, cicho — powtarzał, chociaż ona i tak płakała cichutko.
Jej ręce oplotły się koło jego szyi, usta przywarły do ust. Nie puszczając jej, usiadł na mchu. Przytuliła się do niego mocno, z całych sił.
— Mój kochany, mój jedyny... — powtarzała, ustami przy jego policzku.
— Cicho, moja mała, cicho.
Siedzieli tak długo. Drucki po raz pierwszy w życiu nie wiedział, poprostu nie wiedział, co ma robić z młodą, ładną dziewczyną, trzymaną w ramionach. Ani nawet przez myśl mu nie przeszło, że mógłby postąpić tak, jak zawsze postępował w podobnych wypadkach. Dlaczego? — nie umiał tego sobie sprecyzować. Rozkoszował się bliskością tej świeżej, pachnącej istotki, znajdował nie dającą się określić radość w tem, że tak naturalnie, tak zwyczajnie wybrała jego, że obdarzyła właśnie jego swojemi pięknemi uczuciami. A jednak... nie wiedział, dlaczego siedzi nieruchomo, czemu jest rozczulony i wzruszony, czemu szuka innych wyjść i wy-