Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/9

Ta strona została skorygowana.

każdym razie podobieństwo jest niezwykłe. Co więcej, ma podobne usposobienie, zamiłowania, zbliżony charakter.
— Słuchaj, Karolu, czy ona nie jest jakąś...
— Krewną zmarłej? Nie. Nie jest z nią nawet spokrewniona przez najdalszą rodzinę. Zbadałem to dokładnie. Rozumiesz, że sam byłem uderzony tym podobieństwem. Gdy ją przyprowadzono do kliniki, dostałem ataku serca...
Drucki nie mógł oderwać oczu od fotografii.
— Nie dziwię ci się. Ile ona ma lat?
— Dwadzieścia sześć.
— Zatem...
— Po prostu zbieg okoliczności.
— I jest w ciąży?
— Tak. Koniec drugiego miesiąca.
Drucki położył fotografię, przetarł skronie i rzucił się na fotel:
— Teraz rozumiem — westchnął.
Brunicki kurczowo chwycił go za rękę:
— Rozumiesz? Rozumiesz?...
— Tak. Rozumiem, że żądasz ode mnie łajdactwa.
— Dlaczego łajdactwa? Przecież wydobędziesz tę nieszczęsną z jej kalectwa, wydobędziesz ją z jej rozpaczy! Pomyśl! sam!
— Chcesz — cedząc słowa, powiedział Drucki — bym postarał się... rozkochać ją w sobie, bym, nie kochając jej, grał przed nią komedję...
— Bynajmniej! Nie graj żadnej! Okazuj jej tylko tyle współczucia i sympatji, na ile to biedne stworzenie zasługuje.
— Biedne stworzenie — gorzko zaśmiał się Drucki — i chcesz temu biednemu stworzeniu dać nowe rozczarowanie. Chcesz to biedne stworzenie narazić na nową tragedję...
— Mylisz się.
— Więc do diabła — wybuchnął — nie spodziewasz się chyba, że się z nią ożenię?!
— Nie. Spodziewam się tylko, że ona, znalazłszy