Strona:Thomas Paine - Zdrowy rozsądek.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

wyrównał, chyba że byśmy chcieli zaliczkować; byłoby to jak marnować domostwo na proces, żeby zasądzić przekroczenia lokatora co mu się właśnie kończy najem. Nikt nie był gorętszym zwolennikiem rekoncyliacji niż ja sam, przed owym fatalnym dziewiętnastym kwietnia 1775, ale w momencie kiedy wydarzenie owego dnia zostało obwieszczone, odepchnąłem zatwardziałego, ponurego Faraona Anglii na zawsze; a pogardzałem łajdakiem, co z pretensją tytułu OJCA NARODU, bez serca słuchać potrafił o rzezi ludzi, a bez niepokoju spać, z ich krwią na duszy.

Ale teraz, gdyby ugodzić się, że sprawy naprawione, co by nastąpiło? Odpowiadam, ruina Kontynentu. A to z paru powodów.

Po pierwsze. Pozostawienie rządowego umocowania w rękach króla da mu negatywę nad legislacją całego Kontynentu. Okazał się on takim zapamiętałym wrogiem wolności i znalazł w sobie takie łaknienie arbitralnej władzy: jest on, czy też nie jest on tym człowiekiem co by powiedział tym koloniom, Nie będziecie ustanawiać praw, tylko jakie ja chcę!? A czy jest jaki mieszkaniec w Ameryce tak niedouczony, żeby nie wiedzieć, iż wedle tego się co zowie obecną konstytucją, ten Kontynent nie może ustanawiać praw, tylko te co król pozwala; a czy jest człowiek tak niemądry, żeby nie widzieć (zważywszy co się już stało), że nie ścierpi on by tu układano jakie prawo, chyba że jego celowi służące. Możemy być zniewoleni brakiem przepisów w Ameryce tak skutecznie, jak poddaństwem wobec tych układanych dla nas w Anglii. A jak się już pogodzimy (jak to się mówi), czy może być wątpliwość, iż cała moc korony będzie wytężona, żeby ten Kontynent trzymać tak nisko i skromnie jak możliwe? Zamiast iść w przód, cofać się będziemy, albo wiecznie się kłócić, czy składać petycje. Już jesteśmy więksi niż król sobie życzy: czyż nie poweźmie on potem nas umniejszyć? Do celu sprawę przywodząc, czy siła nieufna a podejrzliwa względem naszego dobrobytu, może