Strona:Thomas Paine - Zdrowy rozsądek.pdf/50

Ta strona została uwierzytelniona.

Lista angielskich statków wojennych jest długa i straszy, ale mniej niż co dziesiąty jest w dyspozycji do służby, czego dokładnie się nie wylicza; ich nazwy jednak dalej pompatycznie umieszcza się na liście, choćby ze statku pozostawała byle klepka: a dla mniej niż jednej piątej z tych co się do służby nadają, stale są części zapasowe na placówkach. Wschodnie i Zachodnie Indie, Morze Śródziemne, Afryka i inne części świata nad którymi Brytania rozciąga swoje roszczenia, wymagają dużego udziału jej marynarki. To z mieszanki uprzedzenia i nieuwagi nabyliśmy fałszywego pojęcia o angielskiej marynarce, a mówiliśmy jak byśmy z całą musieli mieć na raz do czynienia, a stąd zakładaliśmy, że potrzebujemy tak samo dużej; że nie było to od razu możliwe praktycznie, przebrani Torysi odradzali nasze w ogóle w tym zaczynanie. Nic dalszym od prawdy być tu nie może; gdyby Ameryka miałą jedną dwudziestą siły morskiej Brytanii, dalece by przewyższała wymogi na godnego przeciwnika; ponieważ nie mamy i nie rościmy sobie obcych dominiów, cała nasza siła byłaby zaangażowana na naszym wybrzeżu, gdzie na dłuższą metę moglibyśmy mieć podwójną przewagę nad tymi, co by musieli trzy albo cztery tysiące mil płynąć, zanim by nas mogli zaatakować, a na tę samą odległość wracać, żeby uzupełnić niedobory i rekrutować. A chociaż z racji floty Brytania ma w szachu nasze drogi handlowe do Europy, my jej do Zachodnich Indii tak samo mamy, co ze względu na bliskość, zupełnie od sprzyjania naszego Kontynentu zależą.

Jakąś metodę trzymania siły morskiej na czas pokoju można znaleźć, jeżeli nie uważalibyśmy za konieczne utrzymywać marynarkę zawodową. Premie jak by dawać kupcom, aby budowali i zatrudniali statki z dwudziestoma, trzydziestoma, czterdziestoma, czy pięćdziesięcioma lufami (premie w proporcji do straty na nośności), pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt takich statków, z paroma tylko strażnikami w stałej