Strona:Thomas Paine - Zdrowy rozsądek.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.

Aby pogląd jasny a prawy zyskać na rządu cel i zamysł, przypuśćmy że jaka mała liczba ludzi osiedla się na jakiej odosobnionej części Ziemi, bez kontaktu z resztą. Przedstawialiby oni pierwsze zaludnienie jakiego kraju, albo świata. W owym stanie naturalnej wolności, społeczność będzie ich pierwszą myślą. Pobudzą ich do tego tysiące motywów, tak nierówne chęciom jednego człowieka są jego siły, a umysł do trwałej samotności tak niezdatny, że wkrótce szuka on pomocy a ulgi u innego, któremu wzajem tego samego potrzeba. Czterech czy pięciu wespół byłoby w stanie wznieść pośród dziczy znośne zamieszkanie, ale jeden mógłby przepracować żywot jak średnio trwa cały, nie osiągając niczego; jak by powalił drzewo, nie mógłby go ruszyć, czy swojego drewna ustawić po przeniesieniu; głód by go w międzyczasie od pracy odganiał, a każda różna chęć w różną stronę wołała. Schorzenie, ba, czy nawet tylko niepowodzenie jakie, jemu już by śmiercią być mogły, bo choć ani jedno ani drugie śmiertelnym być nie musi, każde pozbawiałoby go zdolności do życia, a umniejszało do stanu w którym rzekłoby się raczej że ginie, niż że umiera.

Tak oto potrzeba, jak siła grawitacyjna, wnet by naszych nowoprzybyłych emigrantów połączyła w społeczność, czego wzajemne dobrodziejstwa zastąpiłyby i niepotrzebnymi uczyniły obligację prawem i rządem, póki by tak pozostawali, siebie się wzajem trzymając. Ale na przywary Niebo jedynie ma odporność i nieuniknienie tak by się stało, że w miarę jak by przezwyciężali pierwsze trudności emigracji, co ich powiązały wspólnymi sprawami, poluźniać by się zaczęło ich wzajemne zobowiązanie i jednego z drugim więź. Ta właśnie rozłączność wskazałaby na potrzebę, ażeby jakąś formę rządu ustanowić, a uzupełniać niedobory moralnej cnoty
.
Drzewo jakie dogodne nastarczy im stanowego schronienia, gdzie pode gałęziami cała kolonia zbierać się może, by deliberować o publicznych sprawach. Bardziej niż