Strona:Tomcio Paluszek.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.
— 5 —

szą! Paluszek sprytny chłopak, jeszcze się domyśli...
MATKA. (wstaje) Zobaczę, czy usnął. (nachyla się nad Paluszkiem, ten chrapie). Śpi, jak zabity! Śpij biedaku! Ostatnia to twoja noc w chacie! (kładzie się i zasypia).
PALUSZEK. podnosi się, zagląda do śpiących braci i budz ich. Chłopcy wstają bez oporu i szmeru). Już świta! Zaraz zaczną nas budzić, wstańmy pierwsi, to się rodzice ucieszą, żeśmy posłuszni
MATKA. (budzi się). Mężu, czy już czas?
OJCIEC. O, już świta! Wstać trzeba do lasu! Dzieci! wstawajcie!
PALUSZEK. (z trzema braciszkami) Jesteśmy już gotowi, ojczulku!
OJCIEC. A to chłopak zuch! Małe to, a jakie sprytne! Już pobudził i ubrał. Chodźmy do lasu, nazbieracie jagódek, może i grzyb jaki się znajdzie...
MATKA. Macie po kawałeczku chleba, ostatni to bochenek, ale może nam Bóg co ześle... (ociera łzy z oczu).
PALUSZEK. Nie płacz mamusiu, opatrzności nad nami. Chodźmy!

(wychodzą wszyscy)