Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/113

Ta strona została przepisana.

Światło musiał brać udział w stosunkowo wczesnej fazie przygotowań, gdyż w chwili rozpoczęcia aresztowań powinien był być gotowy „obiekt specjalny”, znany pod kryptonimem „Spacer”, podręczne i supertajne więzienie, a do obowiązków Światły miał należeć nadzór nad nim. „Spacer” znajdował się kilkanaście kilometrów od centrum Warszawy, w Miedzeszynie, na terenie ośrodka pelengacyjnego i nasłuchowego (radio-kontrywiad) MBP przy skrzyżowaniu ulic Świerczewskiego i Stalina. Cały ośrodek, składający się z dwóch budynków, zajmował około 7 ha i otoczony był dwumetrowej wysokości murem, zwieńczonym siecią z drutu kolczastego. Gomułka, który przetrzymywany był w „Spacerze” przez ponad 3 lata i w odróżnieniu od pozostałych więźniów miał prawo do spacerów, określił rozmiary terenu w specyficzny, aresztancki sposób: krokami. Wyliczył, że boki trapezoidalnej figury miały 275, 212, 214 i 126 kroków. Na zasadnicze więzienie przeznaczono willę, która miała mały ganek z kolumnami i przypominała szlachecki dworek. O ile wiem, do dziś istnieje, a w każdym razie istniała kilka lat temu, gdy miałem okazję ją obejrzeć. Na parterze miały być „pokoje pracy”, tj. przesłuchań i pomieszczenia dla śledczych, w suterynie zaś wydzielono 12 cel, dwa karcery, ulokowano piec i wartownię. Obiekt ten był typowym ówczesnym aresztem śledczym, jakich setki znajdowały się w WUBP i PUBP: cele miały rozmiary 2x3 metry, niewielkie umieszczone tuż pod sufitem okna były zakratowane od wewnątrz i od zewnątrz, szyby zamalowano zieloną farbą, co powodowało, że było tam cały dzień ciemno. „Podłoga — wspominał Lechowicz — [była] nierówna i powybijana (...) śmierdziało stęchlizną i gnilnym odorem”. Kiedy oglądałem ten zabytek epoki stalinowskiej cele wciąż istniały i został w nich nawet zapach stęchlizny, choć oczywiście wyglądały inaczej niż sześćdziesiąt lat wcześniej, gdyż po 1954 r. nigdy już w funkcji więzienia nie były użytkowane. W drugim budynku, oddzielonym wewnętrznym murem, znajdowały się także pomieszczenia dla więźniów oraz dla ochrony. Całość prac budowlanych i adaptacyjnych wykonali — jak pisze najlepszy znawca „grupy specjalnej” Robert Spałek w artykule opublikowanym w pracy „Zwyczajnyresort — jeńcy niemieccy.
Z uwagi na zadania, jakie na nim spoczywały, Światło zapewne znał przynajmniej wstępną listę osób, które miały być aresztowane, a więc wiedział nie tylko gdzie, ale też czym (czy raczej — kim) będzie się zajmował. Natomiast czterech funkcjonariuszy, których jako pierwszych wybrano do prowadzenia przesłuchań, zostało w trybie nagłym wezwanych wieczorem 11 października 1948 r. do gabinetu Różańskiego, od którego dowiedzieli się, że mają się przygotować do miesięcznego wyjazdu. Nazajutrz o 6.00 rano spotkali się w prywatnym mieszkaniu Różańskiego przy ul. Narbutta, skąd wyruszyli samochodami do Miedzeszyna. Dopiero po południu, już na miejscu, zostali poinformowani, jakie są ich zadania: będą, mianowicie, prowadzili śledztwo przeciwko winnym „odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego” oraz „prowokacji w partii”. Wedle zeznań, które składali w latach 1955-1957, początkowo nie dostarczono im