Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/136

Ta strona została przepisana.

W ten sposób, formalnie z dniem 7 marca 1950 r., Światło stał się zastępcą Fejgina, co automatycznie kończyło szeregowanie go jako naczelnika wydziału w I Departamencie. Awans finansowy (do II grupy uposażenia) dostał jednak dopiero rok później, a kolejnej gwiazdki na pagonach nigdy się nie doczekał. Można nawet powiedzieć, że jego status został obniżony — w „grupie specjalnej” podlegał bezpośrednio Romkowskiemu, w Biurze Specjalnym miał dodatkowego zwierzchnika w osobie Fejgina. W rzeczywistości Światło robił to samo, co do tej pory, a zakres jego obowiązków wzrastał w tempie poszerzania się obszaru zainteresowań Biura Specjalnego. Jednak pozycja Światły jako „głównego operatywnika” nie była zagrożona zarówno jeśli chodzi o prowadzenie rozpracowań, jak i dokonywanie „realizacji”. Jak wynika ze znanych mi dokumentów, stosunkowo rzadko bezpośrednio uczestniczył w przesłuchaniach, natomiast w dalszym ciągu nadzorował „Spacer”. Nie tylko podejmował ważniejsze decyzje, do niego należało również reagowanie na rozmaite, drobne nieraz, wydarzenia. Np. gdy w Miedzeszynie przebywała Zofia Gomułkowa, Światło przeprowadził z nią „rozmowę dyscyplinującą”, kiedy okazało się, że końcem wypalonej zapałki wpisywała swoje imię, nazwisko i datę aresztowania w książkach dostarczanych jej z biblioteki. Wedle niektórych świadectw zajmował się też oddziaływaniem na stan psychiczny więźniów, stosując mniej lub bardziej wyrafinowane metody. Wobec Fielda np. zachowywał się raz poprawnie, spełniając jego prośby dotyczące choćby poprawy wyżywienia, aby po paru dniach bez żadnego powodu, powtórnie nakazać dostarczanie ohydnej strawy. W zależności od bieżących potrzeb — a może od humoru — konkretnym więźniem zajmowali się mniej lub bardziej brutalni strażnicy, a Światło musiał dobrze wiedzieć, że ma do dyspozycji różnych podwładnych. Choć zajmował się w zasadzie tylko „Spacerem”, bywał też w pawilonie X więzienia mokotowskiego, zapewne i w „podręcznym” areszcie na Koszykowej, a także w aresztach w urzędach wojewódzkich. W każdym razie pozostał w (złej) pamięci wielu więźniów, również tych, którzy nie siedzieli w Miedzeszynie. Przez niektóre więźniarki nazywany był „tłustym zającem”, co oddaje raczej pogardę, jaką wobec niego żywiły niż strach przed nim. Określenie to, czy raczej przezwisko, wzięło się zapewne z prezencji Światły, który — jak wynika z urzędowych zdjęć z tego okresu — mocno przybrał na wadze, co było widoczne także na twarzy. Być może nawiązywało ono do jakichś niestosownych (lubieżnych?) zachowań podpułkownika.
Niezależnie od tego, jak często bywał w aresztach i w więzieniach, jego specjalnością było sporządzanie „notatek informacyjnych” podsumowujących informacje zebrane na podstawie protokołów przesłuchań i różnych materiałów operacyjnych. Tytułem przykładu mogę podać, że Światło sporządził — a w każdym razie podpisał — następujące „notatki”: jeszcze w okresie istnienia „grupy specjalnej” (5 października 1949 r.) o „sprawie Spychalskiego”, a później Gomułki (17 sierpnia 1950 r.), Żymierskiego (21 września 1950 r.), Ignacego Logi-Sowińskiego (15 marca 1951 r.). Niektóre z nich były nieomal opracowaniami