Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/161

Ta strona została przepisana.

po zachowanych raportach z jesieni 1954 r. najbardziej rozwinięta była wrocławska „siatka Światły”, poza Spychalskim zajmował się też przebywającym tam — również na zesłaniu — Ignacym Logą-Sowińskim i lokalnymi „trockistami”. Było to jednak nie więcej niż 5-6 osób. W sumie być może przez ręce Światły przeszło w tych latach nawet 30-40 informatorów i chyba nie była to większa grupa. Dysponował również mieszkaniami kontaktowymi, w tym paroma poza Warszawą, a w Warszawie — jak już wspominałem — najchętniej korzystał z mieszkań swoich znajomych i rodziny. Nigdy nie zarzucono mu, że płacił im za to, a więc chyba nie może być mowy o nepotyzmie.
Osobną sprawą jest jego znajomość sieci agenturalnej innych departamentów, a szczególnie wydziałów X WUBR zgodnie z przepisami wewnętrznymi „na każdego informatora przed zwerbowaniem, lub po zwerbowaniu wydział obowiązany był wysłać [do departamentu] szczegółową charakterystykę”. Zapewne z niektórymi z tych informatorów sam się kontaktował, choćby na spotkaniach kontrolnych. Być może poznał osobiście niektórych agentów celnych z więzień karnych, ponieważ — jak sprawozdawał Departament Więziennictwa — w latach 1952-1954 przedstawiciele X Departamentu uzyskali zgodę na przesłuchanie 6 agentów celnych odsiadujących wyroki. Odbywał spotkania — na ogół chyba jednorazowo — z wieloma informatorami prowadzonymi nie tylko przez funkcjonariuszy X Departamentu, ale także innych agend MBP, nie były to jednak jego osobiste kontakty. Po prostu korzystał ze swojej pozycji i uprzejmości kolegów. Z uwagi na ruchliwość, energię i pracowitość Światło miał znacznie lepsze rozeznanie w sieciach agenturalnych różnych ogniw bezpieki niżby to wynikało ze stanowiska, które zajmował. Sądzę, że umiał posługiwać się tym narzędziem, które chyba uważał — w przeciwieństwie do wielu innych ubeków, takich jak Różański za ważniejsze niż samo śledztwo, choć zdawał sobie sprawę, że tylko dzięki przesłuchaniom można przedstawić akt oskarżenia. Opierały się one przecież na przyznaniu się oskarżonego do winy i na tym co powiedział on w śledztwie. W procesach system u stalinowskiego były to nie tylko najważniejsze, ale najczęściej jedyne „dowody”.
26 listopada 1951 r. niespodziewanie został usunięty ze wszystkich stanowisk i aresztowany Rudolf Slánský, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Czechosłowacji, osoba Numer Dwa w praskiej hierarchii władzy. Stało się to na osobistą (pisemną) interwencję Stalina, który oskarżył Slánský’ego o „żydowski nacjonalizm burżuazyjny”. Można powiedzieć, że przyszła kryska na Matyska, Slánský był jednym z najbardziej gorliwych zwolenników pościgu za „wrogami wewnętrznymi”, w szczególności kazał tropić „słowackich nacjonalistów”, którzy mieli przedostać się do partii komunistycznej oraz podejrzewał o najgorsze rzeczy tych działaczy, którzy okres wojny przetrwali w Anglii. Sam Slánský był „na emigracji” w Związku Sowieckim. Wiosną 1951 r. na naradach w ścisłym gronie domagał się, by znaleźć „czechosłowackiego