systematyczny i instytucjonalny. Najwyraźniej nie było polecenia z najwyższego szczebla, a przecież pojawienie się „sprawy Slánský’ego” mogło w przypadku Polski nie tylko skierować uwagę na komunistów pochodzenia żydowskiego, ale — o czym już wzmiankowałem — kazać w nieco innym świetle spojrzeć na główny dotychczas front walki, czyli „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne” (polskie, a nie żydowskie). Tymczasem z decyzji podejmowanych w kręgu Bieruta i ich wdrażania na poziomie X Departamentu, wynika, iż przesunięcia punktu ciężkości nie dokonano. Do utrzymania status quo być może przyczyniły się wnioski, jakie z procesu Slánský’ego wyciągnęli obserwatorzy wysłani do Pragi przez kierownictwo PZPR — Jerzy Siedlecki, szef Biura do spraw Funkcjonariuszy, czyli „bezpieki w bezpiece”, oraz Edmund Pszczółkowski, który właśnie przestał zajmować się rolnictwem, a przechodził do pracy w Sekretariacie Biura Organizacyjnego KC, w nieodległej przyszłości zaś miał stać na czele aparatu bezpieczeństwa. Otóż wysłannicy ci w sprawozdaniu dla Bieruta, stwierdzili, że „niezręczne [było] postawienie zagadnienia nacjonalizmu żydowskiego w początkowym okresie procesu”, że zabrakło „rozwinięcia zagadnienia nacjonalizmu słowackiego”, a także czeskiego, oraz że zupełnie pominięto „zagadnienie prawicy czechosłowackiej”, czyli socjaldemokracji. Być może nie przypadkiem obaj wysłannicy byli „aryjczykami”, ale ich tekst wyraźnie kierował czytelnika w stronę kontynuowania walki z „polskim nacjonalizmem” w łonie PZPR, a nie starał się przesterować jej ku „żydowskiemu”.
Natężenie represji było wciąż bardzo duże. Od 1952 r. objęto nimi na szerszą skalę Kościół katolicki, tępiono bezlitośnie Świadków Jehowy (jako szpiegów amerykańskich), dokonywano masowych aresztowań chłopów, którzy nie zdali obowiązkowych dostaw, pracowników zakładów, w których zdarzały się awarie, kolejnych żołnierzy AK, ludzi rozbitego już kompletnie podziemia niepodległościowego, „opowiadaczy” dowcipów politycznych i słuchaczy RWE czy BBC. Wedle oficjalnych danych, zapewne zaniżonych, w 1952 r. za „przestępstwa antypaństwowe” aresztowano 16,8 tys. osób, a około 30 tys. osób odbywało karę z tych samych paragrafów. X Departament, a więc i Światło oraz podległe mu służby, zajmowali się jednak wciąż tymi samymi obszarami, które zostały wytyczone parę lat wcześniej, choć w latach 1952-1953 aresztowań było chyba mniej niż poprzednio. Natomiast, jak można sądzić z wyrywkowych danych, nie słabła aktywność, jeżeli chodzi o podejmowanie rozpracowań — ewidencyjnych i operacyjnych — coraz to nowych osób. Nie krępowano się przy tym pozycją podejrzanego, toteż najpewniej za aprobatą Bieruta i Bermana, a może zgodnie z ich personalnymi wskazówkami, w ewidencji pojawiali się stosunkowo wysocy rangą urzędnicy państwowi (z ministrami i wiceministrami włącznie), działacze partyjni i z organizacji społecznych, pisarze, dyrektorzy, inżynierowie. W końcu 1952 r. i w początkach 1953 r., co najmniej trzykrotnie przygotowywano różne scenariusze procesu Spychalskiego. Materiały podpisywał Fejgin, ale w ich opracowywaniu Światło na pewno uczestniczył. W maju 1953 r. przeprowa-
Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/163
Ta strona została przepisana.