Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/167

Ta strona została przepisana.

czy etnicznej tradycji — pisał jego syn Henryk Dasko — na dobrą sprawę nie istniało w jego życiu. Zastąpiła to tradycja klasowa, internacjonalistyczna”. A jednak — przy alei Przyjaciół 8, w piwnicy przynależnej do mieszkania nr 4, leżały ozdoby choinkowe.
Właściwie nie można się więc dziwić, że — jak zgodnie twierdzą, ci którzy najlepiej znali Światłę — nie miał on przyjaciół: „Jeśli chodzi o życie prywatne stwierdzała szwagierka — zamykało się ono w granicach domu, w kręgu najbliższej rodziny”. Światło był szczery: „O czym ja będę rozmawiał — o robocie nie mogę, a o niczym innym nie potrafię”. Wydaje się, że mimo licznych „czekistowskich” sukcesów i pewności, że w tej robocie jest najlepszy, pamiętał, iż uważany jest tylko za dobrego wykonawcę. Miał poczucie, że wiele spraw, którymi się zajmuje, przerasta jego możliwości intelektualne i wiedzę polityczną, ale jednocześnie cechowała go żądza dominacji, rozpierała energia, a miernikiem dobrze wykonanej pracy była jego zdaniem liczba więźniów.