Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/178

Ta strona została przepisana.

doprowadził do „tragicznego zaginięcia tow. Światło”, rozumiał, że „musi ponieść surowe konsekwencje”, ale w ostatnich słowach prosił o „umożliwienie odrobienia popełnionych błędów”. Kierownictwo było jednak bezwzględne — z dniem 1 stycznia 1954 r. został nie tylko zwolniony ze stanowiska (za „niedopatrzenie służbowe”), ale usunięty z bezpieki.
W tym wszystkim zapewne ważniejsze jest nie to, jak” to się stało, ale „dlaczego” — jakie były powody decyzji Światły, jakimi motywami się kierował? On sam mówił o tym Błażyńskiemu raczej niechętnie, może dlatego, że dziennikarz odnosił się do jego wypowiedzi dosyć sceptycznie: „wysłuchałem — zanotował lirycznych opowiadań o tym, jakie wrażenie zrobił na nim entuzjazm ludności witającej [w 1944 r.] po tylu latach żołnierza polskiego”, o wierze, że kraj zostanie odbudowany dzięki komunistom i że dopiero poznanie tego, co dzieje się w bezpiece, przekonało go „kim są ci ludzie i komu służą”. Wtedy miała w nim dojrzeć myśl o zerwaniu z reżimem. W ocenie Błażyńskiego podstawowymi motywami były lęk, poczucie zagrożenia narastające po aresztowaniu Berii, obawa przed zemstą Radkiewicza. Światło odkrył plamę (jeszcze sprzed wojny) na partyjnym honorze ministra, o czym do tej pory wiedział tylko Gomułka, stąd brała się niepewność, czy nie zaczynają go już rozpracowywać. A przede wszystkim, jak sądzi Błażyński, obawiał się tego, że „ci co za dużo wiedzą dostają się do więzienia”. Zresztą, dziennikarza RWE mniej interesowało, dlaczego Światło uciekł, a bardziej to, co ma do powiedzenia o partii i bezpiece słuchaczom w kraju.
W niepublikowanej rozmowie, którą dla paryskiej „Kultury” przeprowadził latem 1955 r. znany dziennikarz i publicysta Zygmunt Nagórski, Światło uzasadniał ucieczkę w podobny sposób, jak wobec Błażyńskiego: po paru latach pracy w UB „zobaczyłem, że nie było po co nawracać [na komunizm] żydowskich robotników na Kazimierzu, że nie było po co organizować strajków, że nie było po co gnić w więzieniu”. Lektura dokumentów, zaznajomienie się z prawdziwymi życiorysami ludzi ze świecznika, poznanie „tajników machiny partyjnej (...) to były fakty, które narastały grubemi warstwami w mojej podświadomości”. „Gmach mocnej struktury ideowej (...) zaczynał trzeszczeć”, a „kiedy się wreszcie zwalił byłem gotów do drogi na Zachód”. Światło odrzucał jednocześnie lęk jako motyw swojej decyzji: „Jeżeli pan usłyszy opowiadanie, że uciekłem bo mi coś groziło, że uciekłem dlatego, że mi deptali po piętach, to pamiętaj pan jedno — mogłem tam służyć w bezpiece jeszcze lata i wieki. Ile bym tylko chciał”. Nagórski nie komentował tych wypowiedzi, ale z jego tekstu odnoszę wrażenie, że podchodził do nich z rezerwą. Podobne motywy przytaczał Światło podczas konferencji prasowych i przesłuchań w Kongresie Stanów Zjednoczonych.
Wobec wskazanych już we wstępie luk w dokumentacji źródłowej, a właściwie wobec braku jakichkolwiek informacji z archiwów rosyjskich (postsowieckich) i amerykańskich, skazani jesteśmy na domysły i wnioskowanie na podstawie faktów. Ogólnie biorąc, istnieją cztery warianty czy też raczej cztery hipotezy przyczyn ucieczki: Światło był amerykańskim szpiegiem i wykorzystał okazję