Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/190

Ta strona została przepisana.

Większa część sprawozdania poświęcona była jednak nie tyle budzącej zastrzeżenia przeszłości, ile działalności Światły w Biurze Specjalnym i X Departamencie. Autorzy analizy pisali o „tłumieniu krytyki”, o złym stosunku do podwładnych, o „nieobiektywnych” decyzjach operacyjnych, o niewłaściwym stosunku do organizacji partyjnej. W tej części sprawozdania zwracano także uwagę na to, że Światłę „nurtowało jakieś rozgoryczenie i niezadowolenie”, że „mocno przeżywał proces Slánský’ego”, że w jednej z rozmów „wyraził się, iż ze względu na swą narodowość nie może w aparacie bezpieczeństwa zająć należnego mu miejsca” z czego wyciągnięto wniosek, że „tkwiły w nim naleciałości nacjonalistyczne, których (...) nie wyzbywał się”. Ocena była więc w sumie negatywna. Zalecano dalsze drążenie przeszłości, dokonanie analizy, czy w pracy Światły „nie było jakichś faktów dywersji”, a także sprawdzenie czy „w ostatnim okresie” nie było aresztowań lub rozpracowań, które „w jakiejkolwiek mierze kompromitowałyby ppłk Światło”. A więc szukano „haków”.
Osobną część sprawozdania stanowiła ocena pracy i sytuacji w X Departamencie, a nawet w MBP jako takim. W szczególności zwracano uwagę, na „brak odpowiedniej partyjnej atmosfery” i na to, że Komitet Dzielnicowy (przy resorcie) „nie orientuje się i nie ma wpływu na stosunki w pracy aktywu kierowniczego”. W związku z takim stanem rzeczy postawa polityczna osób piastujących stanowiska kierownicze nie jest „w pryncypialny sposób badana, kontrolowana i korygowana” w odniesieniu do spraw operacyjnych, którymi osoby te zarządzają, a w komórkach partyjnych „pokutuje przekonanie o tym, że POP nie może zajmować się problemami pracy operacyjnej”. Oceny te, przedstawione przez osoby, które same należały do „aktywu kierowniczego”, nie były, jak sądzę, przejawem samodzielnego myślenia i odwagi. Wynikały bowiem nie tylko z ogólnej atmosfery po aresztowaniu i straceniu Berii, ale wręcz z konkretnych sygnałów politycznych. Świadczy o tym fakt, iż w ostatniej części sprawozdania cytowano artykuł wstępny z grudniowego numeru „Komunisty”, centralnego organu teoretycznego KPZR: „Partia — pisano w moskiewskim miesięczniku – zapewnia zaprowadzenie stałej i systematycznej kontroli organizacji partyjnych nad działalnością wszystkich ogniw radzieckiego aparatu państwowego, w tej liczbie organów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”. Linia, której trzeba się trzymać była więc znana.
X Departament przeżywał — jak mówił na zebraniu partyjnym Adam Bień „ciężkie chwile”: jeden wicedyrektor (Piasecki) w końcu listopada zrezygnował z pracy, drugi wicedyrektor zaginął w niejasnych okolicznościach, a dyrektora zdymisjonowano. Jego funkcję objął Kazimierz Michalak, od roku inspektor przy kierownictwie departamentu, cieszący się sporym zaufaniem partyjnej „góry”, o czym świadczy choćby to, że przesłuchiwał w „Spacerze” Gomułkę. Pojawiały się pogłoski, że departament zostanie zlikwidowany, a jedyne co robiono „po linii partyjnej”, to przekonywanie, iż jeśli tak się stanie, to nie z powodu „dopuszczenia się błędów politycznych”, ale dlatego, że jego istnienie „na obecnym