i dzieci, ale także siostry i ich rodziny oraz szwagierkę i szwagra z rodziną. Nie posunięto się wprawdzie do tego, aby dorosłych wsadzić do więzienia, a dzieci ulokować w sierocińcach — czasy były już nie te — ale czekały ich trudne i poniżające chwile. Działania podjęte przez MBP polegały na wysiedleniu wszystkich z Warszawy, co wiązało się zarówno z utratą mieszkań, jak i dotychczasowej pracy. Z wrocławskiego WUBP zwolniono nawet siostrę Frydy, pierwszej żony Fleischfarba. Zakres i charakter tych represji ustalono już 29 września.
Żonę Światły wraz z dziećmi i z siostrą, „w godzinach rannych” 1 października, wywieziono do leśniczówki koło Olecka w woj. białostockim, gdzie miała być ich tymczasowa kwatera. Towarzystwo Leokadii było — jak pisano — konieczne „z uwagi na stan zdrowia Justyny, która przeszła chorobę umysłową i obecnie jest w stanie silnego podrażnienia nerwowego”, a więc musiała mieć pomoc choćby dla opieki nad 9-letnią córką i 5-letnim synem. Całej czwórce od razu zmieniono nazwiska, a wkrótce opracowano „legendy” oraz przygotowano stosowne dokumenty, z czym było trochę zachodu, gdyż trzeba było np. sfałszować świadectwa szkolne córki i inne, różnego rodzaju zaświadczenia. Wedle nowych dokumentów Justyna Stankiewicz była rozwódką, jej były mąż nazywał się Jan Wiśniewski, oboje urodzeni byli w Mołodecznie, gdzie też wzięli w 1942 r. ślub. Wygnańcom zapewniono oczywiście „ochronę osobistą”, składającą się z paru funkcjonariuszy, a w mieszkaniu zainstalowano podsłuch. Z raportów wynika, że szczególnie Justyna (nadano jej pseudonim „Lena”) mocno to wszystko przeżywała. Po kilku tygodniach zostali przewiezieni do Sokółki, gdzie obie niewiasty mogły podjąć pracę, a córka wznowić naukę w szkole.
Maria Obozowicz-Maksymkin wraz z mężem zostali wysiedleni do Pińczowa, Róża Obozowicz-Dornfest z mężem i dzieckiem do Biłgoraja, Krystyna Obozowicz-Sztatler wraz z mężem i dziećmi trafiła do Iwonicza-Zdroju. Sztatlerowie Warszawę opuścili dopiero 3 listopada, ponieważ 2 października Krystyna urodziła drugie dziecko. „Rozsiedlenie” Sztatlerów odbyło się jednak lege artis, gdyż stosowna komisja lekarska uznała, iż dzieci — także to miesięczne — są w dobrym zdrowiu i „stałej opieki lekarskiej nie wymagają”. Siostry Izaka Fleischfarba nie musiały zmieniać nazwisk. Do zmiany zmuszono jednak brata Justyny, Włodzimierza Światłę, którego wraz żoną i dwójką dzieci (4 i 7 lat) wysiedlono do Sępólna. Nadano mu nazwisko panieńskie matki: Radzyński. Biorąc pod uwagę raczej chłodne stosunki wewnątrz rodziny, czy fakt, że szwagrowie zupełnie nie utrzymywali kontaktu z uciekinierem, a Maksymkin w ogóle widział go chyba tylko raz, wszystko to było złośliwą szykaną. Właściwie nawet represją.
O powodach wysiedleń powiadomiono szefów odpowiednich WUBP i PUBP, których zobowiązano do udzielenia pomocy w znalezieniu pracy oraz „do agenturalnego zabezpieczenia tak miejsca zamieszkania, jak miejsca pracy”. W mieszkaniach Maksymkinów i Dornfestów zostały zainstalowane podsłuchy. Wszystkim zablokowano korespondencję z zagranicą, a krajowa musiała przechodzić przez ręce funkcjonariuszy, przy czym adres nadawcy był adresem jednej z komórek
Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/213
Ta strona została przepisana.