Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/248

Ta strona została przepisana.

w drugiej połowie lat 50., gdy byłem tam studentem. Jeśli więc pytanie było skierowane wprost do mnie, musiałem stosować rożne uniki, ale jednak coś już o Światle i bezpiece przecież wiedziałem.
Krótko mówiąc: w „Nowej” nie zastanawiano się specjalnie nad decyzją. Wstęp, zatytułowany Kilka słów wprowadzenia, napisał Adam Michnik, historyk i jedno z najbardziej błyskotliwych piór demokratycznej opozycji. Sam tego faktu sobie nie przypomina, ale Chojecki twierdzi, że tylko on mógł taki tekst przygotować. Michnik – podobnie jak 27 lat wcześniej Jan Nowak-Jeziorański — zwracał uwagę, że „autor [broszury] nie jest postacią sympatyczną. Gdyby pozostał w Polsce, byłby prawdopodobnie uwięziony i sądzony z innymi dygnitarzami UB”. Jednak „całokształtu tych [stalinowskich] zbrodni nigdy polskiemu społeczeństwu nie ujawniono. Jest to do dzisiaj strefa zakazana dla historyków i publicystów. Stąd waga niniejszej publikacji”. Zastrzegając, iż „obraz Światły jest wykrzywiony przez perspektywę” osoby z aparatu bezpieczeństwa, a nawet, że rewelacje przedstawiane były „z chęcią oczyszczenia samego siebie”, jednak „zasługują na staranną lekturę”, konkludował Michnik.
Chojecki nie pamięta jaki był nakład, ale z pewnością duży i broszurę, wydaną jako reprint druku z 1955 r., nie wymazując nawet pieczątki „Free Europę Committee”, która znajdowała się na każdym egzemplarzu, wydrukowano w co najmniej kilku, a licząc z dodrukami, w kilkunastu tysiącach egzemplarzy. Partyjna propaganda usiłowała „dać odpór” piórem ppłk Bohdana Woźnickiego, który w dzienniku „Żołnierz Wolności” opublikował dosyć obszerny, miejscami liryczny, artykuł „Za kulisami bezpieki i partii — zeznania starego zdrajcy”. Nie zaprzeczając zbrodniom bezpieki, autor przede wszystkim starał się ukazać Światłę nie tylko jako zbira, który brał w nich osobisty udział („Moglibyśmy mu przypomnieć wiele mrożących krew w żyłach scen”), ale także „pospolitego i notorycznego złodzieja”. Nie sądzę, aby ta kontrpropaganda odniosła skutek. Zapewne było wprost przeciwnie — zwiększała zainteresowanie tym, co mówił Światło. Jeszcze w 1981 r. parę innych oficyn wydało broszurę, a do 1989 r. miała łącznie kilkanaście wydań. Światło znów stał się osobą znaną. Nie wiem jednak, czy zdawał sobie z tego sprawę i czy informacje o ponownym sukcesie do niego docierały.
We wrześniu 1985 r., jedno z najbardziej zasłużonych dla polskiej kultury i historiografii wydawnictw, londyńska Polska Fundacja Kulturalna, opublikowała obszerną, ponad 300-stronicową, książkę Zbigniewa Błażyńskiego Mówi Józef Światło. Za kulisami bezpieki i partii 1940-1955. Nie było osoby lepiej przygotowanej a właściwie: predestynowanej — do stworzenia tej książki. Jest ona nie tylko bardzo poważnie poszerzonym o wątki pominięte poprzednio lub powstałe w ciągu 1955 r., wydaniem „broszury balonowej”, ale zawiera interesujące informacje na temat techniki rozmów ze Światłą i przedstawia jego sylwetkę. Obszerniej też potraktowane zostały polityczne reperkusje audycji, a nadto zamieszczono krótkie noty biograficzne osób występujących w relacjach Światły i kilkanaście „przypisów historycznych”