Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/37

Ta strona została przepisana.

że został aresztowany wraz z czwórką innych agitatorów, z których żaden nie pracował w hucie. Nie udało mi się ustalić czy strajk rzeczywiście się odbył, ale młody rewolucjonista — czy raczej jeszcze kandydat na rewolucjonistę — przesiedział w więzieniu prawie 7 miesięcy. Był przetrzymywany, zapewne razem z towarzyszami, w „Świętym Michale”, więzieniu karno-śledczym przy Sądzie Okręgowym w Krakowie. Jak pisał Artur Fiszer w Z apiskach z krakow skiej celi, w więzieniu tym znajdowała się „dość bogato wyposażona biblioteka”, można więc sądzić, iż Fleischfarb — którego już znamy jako miłośnika książek — korzystał z tych zbiorów. Zapewne też, jak to w środowisku komunistycznym było w zwyczaju, „ukończył więzienny uniwersytet”, choć wtedy więźniowie polityczni nie mieli już takich przywilejów, jak w latach 20., kiedy zezwalano im na organizowanie „komun” i swobodny pobyt w ciągu dnia w innych celach, co umożliwiało rozmowy, debaty czy kłótnie i wzajemne dokształcanie. A także, oczywiście, spiskowanie. W każdym razie u „Świętego Michała” poznał nowych towarzyszy, w tym Oskara Karlinera, który po wojnie zajmował znaczące stanowiska w peerelowskim wymiarze sprawiedliwości. Nie wiem, dlaczego tak długotrwałe śledztwo zakończyło się bez sporządzenia aktu oskarżenia, miało to jednak dla niego ten dobry skutek, że nie tylko pobyt za kratkami nie został przedłużony, ale jego nazwisko nie trafiło do rejestru skazanych, co przydało się już rok później, gdy stanął przed sądem. W każdym razie w lutym 1935 r. wyszedł na wolność i zapewne jego prestiż w krakowskim KZM wzrósł, choć odsiadka — w śledztwie lub po wyroku — była „normalką” w życiu członka nielegalnej i antypaństwowej organizacji politycznej.
W czasie pobytu Fleischfarba w więzieniu doszło w Krakowie do jakichś wewnątrzpartyjnych rozrachunków. W jednym ze sprawozdań z 1934 r. składanych przez wizytatorów z centrali KZM czytamy, że w organizacji „nastąpiła dalsza czystka: wyrzucony został były sekretarz Krakowa i kilku kazetemowców”. „Mimo tej czystki — pisano dalej — organizacja nie została jeszcze izolowana od elementów zdemoralizowanych”. Na czym ta demoralizacja polegała — nie udało mi się ustalić. Jeden z tropów wskażę w następnym rozdziale, ale być może w grę wchodziły jakieś odchylenia ideologiczne, np. jeden z członków Komitetu Okręgowego, Julian Kaufner, oskarżany był później o trockizm, czyli o coś najgorszego, co może przytrafić się komuniście wiernemu Kominternowi i Stalinowi. Nie ma jednak żadnych przesłanek wskazujących na to, że Fleischfarb osobiście skorzystał na owej czystce. Na pewno nie przestał być aktywny, ale na czym ta działalność polegała — trudno orzec. To, że był czynny, potwierdza fakt, iż na kilka dni przed 1 maja 1935 r., gdy Komenda Policji Państwowej w Krakowie zaplanowała „unieruchomienie w drodze prewencyjnej 16 wybitniejszych działaczy KZM”, Fleischfarb znalazł się na tej liście jako „członek Komitetu Dzielnicowego Podmiejskiego”. Zapewne spędził więc wówczas kilka dni w „Domu pod Telegrafem”, gdzie znajdował się Wydział Śledczy policji i „podręczny” areszt (drugi był przy ul. Zacisze). W życiorysie złożonym w paździer-