Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/7

Ta strona została przepisana.
Wstęp

„Przykro mi, ale zmuszony jestem zakłócić harmonię pana wypieszczonego artykułu (...) Dla mnie Światło bowiem (...) miał tylko jedną twarz — wredną twarz sowieckiej kanalii, która od dawna już gnije na śmietniku historii wśród podobnych mu sługusów sowieckich i byłych zarządców exsowieckiego protektoratu, państwa bezprawia pod tytułem: peerel” — napisał do mnie pan Maciej Świerczyński po opublikowaniu w dzienniku „Rzeczpospolita”, w grudniu 2003 r., obszernego artykułu noszącego taki sam tytuł jak książka, którą niniejszym poddaję pod osąd czytelników.
Nie ma powodów, aby nie zgadzać się z tą opinią. W pamięci tysięcy ofiar bezpieki i ich bliskich, a także w myślach i tekstach tych, którzy teraz badają losy tych ofiar, Józef Światło personifikuje tragiczne lata w dziejach narodu. Jest także jedną z niewielu osób, które uosabiają całe zło komunistycznego reżimu, również i to, które było popełniane w latach, gdy on sam jako uciekinier przebywał po drugiej stronie Atlantyku. Rzeczywiście — osobiście aresztował i znęcał się nad setkami osób o różnej proweniencji ideowej czy politycznej, na mocy jego rozkazów aresztowano tysiące ludzi, należał do elity organizacji, która bez żadnych wątpliwości była instytucją zbrodniczą, służyła zaprowadzeniu i umocnieniu w Polsce przestępczego systemu politycznego, uciekając się w tym celu do masowych morderstw i dążąc do upodlenia tysięcy ludzi. W imię śmiercionośnej ideologii i dla własnego interesu służyła zniewoleniu narodu.
Czyż jednak ma to oznaczać, iż nie należy próbować opisać zarówno samej ideologii i systemu, który się z niej wywodził, jak i instytucji, które powstały, aby ideę tę wcielać w życie? A jeśli można (należy) takie próby podjąć, to czy przestają obowiązywać zwykłe standardy poznawcze? Nie ma nic zdrożnego w tym, że ktoś ograniczy swój opis do jednego tylko wątku czy problemu,