Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/93

Ta strona została przepisana.

własnych, przy pomocy specjalnych wysłanników z MBR którzy nadzorowali przygotowania do referendum i jego przebieg. Może wspomagał ich też sowietnik urzędujący w WUBP.
W województwie olsztyńskim referendum odbyło się bez poważniejszych zakłóceń i incydentów (np. w rzeszowskim podziemie zabiło około 30 osób z ochrony i z samych komisji liczących głosy), a wyniki odbiegały nieco od średniej krajowej. Wedle dość wiarygodnych, bo gromadzonych poufnie, a do 1990 r. utajnionych danych, zebranych w KC PPR, w całym kraju niezgodnie z wezwaniami peperowskiego bloku głosowało około 73% osób, na Warmii i Mazurach zaś około 68%. Oczywiście wyniki podane oficjalnie różniły się od rzeczywistych. Właściwie były ich odwrotnością: zgodnie z życzeniem komunistów „trzy razy tak” miało głosować w skali kraju 68%, a w woj. olsztyńskim 64%. Na zewnątrz kierownictwo PPR występowało jako bardzo zadowolone z rezultatów opublikowanych przez Państwową Komisję Głosowania Ludowego, a więc i z siebie, głosząc wszem i wobec, że „polska demokracja” odniosła zwycięstwo. Było to o tyle prawdziwe, że zmuszenie Polaków i świata zachodniego do uznania fait accompli w postaci sfałszowanych wyników referendum spowodowało znaczący odpływ nadziei na odsunięcie komunistów od władzy. Być może właśnie w związku z tą, udaną w sumie, operacją został doceniony także i Światło: z okazji święta 22 lipca otrzymał awans na stopień majora oraz srebrny Krzyż Zasługi. Dwa miesiące później został ponownie odznaczony. Tym razem Orderem Odrodzenia Polski IV klasy. W hierarchii wyróżnień to już było coś.
O ile do olsztyńskiego epizodu w biografii Światły — podobnie jak warszawskiego — znalazłem bardzo mało dokumentów potwierdzających jego działalność „zawodową”, o tyle istnieje kilka świadectw mówiących trochę o jego osobowości i sposobie bycia. Obraz, który się w nich rysuje jest właściwie jednoznacznie negatywny. Kierownik wydziału, którego po paromiesięcznej służbie Światło usunął ze stanowiska, w oświadczeniu skierowanym 2 sierpnia 1946 r. do ministra, oskarżył swego zwierzchnika, że wraz z innym oficerem z 8,5 kg złota i biżuterii, które przywieziono jako zdobyczne z PUBP w Braniewie, do sejfu zdali tylko „2 kg i 43 deko” (na głowę przypadałoby więc 3 kg ukradzionych kosztowności) i że nie był to jedyny przypadek malwersacji dóbr konfiskowanych w czasie rewizji. Ponieważ w teczce personalnej Światły nie ma żadnych materiałów wskazujących, iż w ministerstwie zarzuty te potraktowano poważnie, można sądzić, że były one nieprawdziwe. Co nie znaczy, że ani Światło, ani inni funkcjonariusze nie kradli „zdobycznych” przedmiotów. Skarżący wypominał też Światłe, zajmującym 6-pokojowe mieszkanie, że jemu zaproponował zaledwie 2-pokojowe, w którym okna wychodziły „na północ, na gruzy których ja nabaczył [sic] się za 5 lat wojny”. Sądząc po tym, jak owo oświadczenie było napisane, można sądzić, iż ów funkcjonariusz w stopniu porucznika, był prymitywem kiepsko władającym piórem, a pewnie i mało sprawnym w słowie, choć nie pozbawionym chytrości: Światło „robi mi zarzut, że ja u siebie w biurze