Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/96

Ta strona została przepisana.

126 ataków na siedziby UB, posterunki MO i więzienia, także w miastach (m.in. Tarnów, Miechów, Nowy Targ, Limanowa, Zakopane), a nawet, co było ewenementem, podziemie uwolniło ponad 60 aresztowanych z więzienia św. Michała znajdującego się w centrum Krakowa. Tego samego, w którym „za sanacji” siedział Izak Fleischfarb. Krakowskie stało też — na równi z sąsiednim rzeszowskim — na czele tych województw, w których ludność w czasie referendum najbardziej spektakularnie powiedziała komunistom, co o nich myśli: wedle danych KC PPR tylko 13,5% mieszkańców głosowało „3 razy tak”. A więc równo dwa razy mniej niż wynosiła średnia krajowa.
Przeprowadzka do „jaskini reakcji” zapewne nie nastręczyła problemów, choć nie wiem czy nowe mieszkanie było równie duże jak olsztyńskie. Natomiast okna na pewno nie wychodziły na ruiny. Rodzina, wraz z Leokadią, zamieszkała w solidnej, mieszczańsko-urzędniczej kamienicy przy ul. Julisza Leo, opodal siedziby bezpieki, która mieściła się przy ul. Pomorskiej. W tym rejonie na potrzeby funkcjonariuszy UB (także aparatczyków z KW i KM PPR oraz wojskowych) zajęto kilka innych kamienic, w większości chronionych przez uzbrojonych wartowników. Justyna, która już w Olsztynie zwolniła się z pracy z konieczności opieki nad córką i ze względu na słabe zdrowie, w grudniu 1947 r. ponownie zaczęła pracować, wciąż jako „starsza siostra” w szpitalu WUBP. Leokadia najpierw pracowała w Okręgu Krakowskim Zjednoczenia Energetyki, ale w lipcu 1947 r. została skierowana przez Komitet Miejski PPR do pracy w aparacie bezpieczeństwa, którą rozpoczęła na stanowisku młodszego referenta w Wydziale „B”. Pion ten zajmował się wówczas perlustracją korespondencji, a więc praca w nim nie miała charakteru operacyjnego sensu stricto, aczkolwiek siłą rzeczy musiano werbować do współpracy niektórych pracowników poczty. Tak więc od pewnego momentu tworzyli „bezpieczniacką rodzinę”.
Światło natychmiast rzucił się w wir roboty. Krótko po przyjeździe zwołał odprawę „w sprawie uaktywnienia werbunków i pracy agentów”, ponieważ uznał, że ten obszar działalności jest źle prowadzony. Jeszcze w listopadzie został szefem siedmioosobowego Sztabu Wyborczego WUBP Wedle pochodzącego z 1954 r. świadectwa por. Władysława Franasia, zastępcy szefa urzędu ds. gospodarczych, Światło szybko „stał się faktycznym szefem urzędu, który całą pracę operacyjną skupiał w swoich rękach”. Opinia ta znajduje potwierdzenie w raporcie o przebiegu wyborów, sporządzonym przez pełnomocnika MBP na województwo krakowskie, ppłk Stefana Sobczaka, inspektora w Gabinecie Ministra. O szefie WUBR mjr. Janie Olkowskim, Sobczak pisał bowiem: „Nie posiada autorytetu u swojego aktywu, a to dlatego, że w sytuacji zaistniałej orientuje się słabo, nie zna pracy operatywnej, naczelnicy wydziałów nie otrzymują od niego konkretnej pomocy, której on nie jest w stanie im udzielić”. Nie wiem, czy miał to być komplement, czy wręcz odwrotnie, ale Sobczak napisał też, że „na zewnątrz u społeczeństwa uchodzi za dobrego, z którym można dogadać się i znaleźć wspólny język”. Jednym słowem: mięczak. To dziwne, ponieważ