Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S1 Ł2 C2.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

łu, mieści się studnia. Idąc, rozglądam się, odczuwam nieprzyjemne sieroctwo. Stąpam po sypkim, kilkucentymetrowym pokładzie śniegu. Wiatr układa na nim grzywki. Daleko, o jakiś metr od ziemi, wypłynęło okrągłe, jak duża patelnia, krwiste słońce. Na niebie — sine, zaróżowione na brzeżkach kosmyczki chmur. Zastanawiam się, czy to jest piękne czy ponure. Na kilka metrów przed sobą widzę płot czy zasiek z drutu kolczastego, a da-