Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S1 Ł3 C5.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeć, a nuż go niema. Pokręciłem korbą od pompy, nabrałem wody w usta i z poruszającemi się, wydętemi policzkami spojrzałem mimowoli w stronę kapitana Hulki. Zobaczyłem jego wąskie plecy, ręce były w kieszeniach rozpiętego płaszcza. Stał rozkraczony i pochylony, chwiał się korpusem w różne strony. Posłyszałem pewne odgłosy, poczem przyszło mi na myśl, że kapitan Hulka wymiotuje. Zaraz też włożyłem szczoteczkę z proszkiem do ust. Kapitan wyprostował się i ciągle kołysząc się na nogach, łypnął okiem w moją stronę. Wyjął z kieszeni spodni chusteczkę, przyłożył ją do warg. Poruszał głową gwałtownie, jakgdyby nagle oślepł. Wkońcu wykrzyczał w moją stronę:
— Ależ tak, nie ulega wątpliwości, zalałem się, towarzyszu pancerny! Całą noc... no i co? Ha, idjota! Gdybyś ty widział Radzymin, gdybyś ty... ach, tobyś