Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S2 Ł4 C2.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nareszcie do armat, wkońcu coś istotnego, prawdziwa żołnierka. Zdążyłem sobie tylko tak pomyśleć, bo kapral Schramko, który usłyszał ostatnie słowa, powiedział:
— Do żadnych armat, ja mam dla niego świetną, żołnierską robotę. Gdzie Borek? Aa... ta...
Kapral Schramko powiedział w związzku z Borkiem tak potworne świństwo, że mi się zrobiła nieswojo. Coś tak wyszukanego. Zwrócił się do mnie:
— Odszukacie kaprala Borka i przypomnijcie mu o sobie. Jest pewnie gdzieś koło kuchni. O, już wy teraz jesteście u mnie wyróżniony, nie pozwolę wam zginąć w tłumie. Już was niema, tu, przed mojemi oczami.
Coś się we mnie działo, gdy szedłem przypomnieć się Borkowi. Ni złe ni dobre, byłem tylko wewnętrznie bardzo poruszony. Słońce świeciło gdzieś na niebie, niezdecydowane, wyblakłe. Otaczała mnie białość nudnego, zimowego popołudnia. Zobaczyłem zdaleka kaprala Borka jak stał samotnie na placu i przeciągał się, niby parobek w gorące lato