Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S2 Ł4 C3.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

przed pójściem do roboty. Przyśpieszyłem kroku. Śmieszyła mnie postać i nazwisko kaprala Borka. „Głuchy“ Borek. Wyglądał nieporadnie, taki jakiś niewykończony, coś mu brakowało. Wymachiwałem ręką, on też począł biec ku mnie. Kiedyśmy się tak zbliżali do siebie, czułem, że się lubimy, wspólna niedola wytworzyła to uczucie. Nie biegł już, tylko przeskakiwał z nogi na nogę. Powiedział:
— Myślałem o was. Przecież mam was pilnować przy waszej robocie. Jak Boga kocham! Co im strzeliło do głowy, moglibyście się obyć beze mnie. Wszyscy powarjowali. Pójdziemy najpierw tam, o, skąd wychodzi ogniomistrz Połaniecki.
O jakie sto metrów czaił się brunatny