Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S2 Ł6 C2.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

biony; marnuje pewnie swoje talenty, musiał to być dobry oficer frontowy. Ale poco się czepia? Bo urżnięty. Powinienem robić swoje i nie być takim wyzywającym. Czułem się coraz paskudniej, ręce mi zgrabiały, i drobny śnieg wciskał się w uszy, za kołnierz, siekł mnie po twarzy i oślepiał. W stajni ogarnęła mnie już wściekłość, mimo że ciepło i łagodne odgłosy źrących obrok koni powinny mnie uspokoić. Miotłę i szuflę postawiłem w kącie i zacząłem otrzepywać się ze śniegu. Co za cholera jasna! Potrzebuję zmarnować tutaj półtora roku na głupich i wstrętnych zajęciach! Każdy stara się ze mnie zrobić idjotę, zamiast uczyć mnie tego co należy. Niech sobie chamów ze wsi trzymają choćby i lat dziesięć, a mnie niech pokażą co mam robić w razie wojny i koniec. Czy we wszystkich pułkach są takie cholerne porządki? Przytem wszystko co mnie otaczało przygnębiało mnie psychicznie.