Strona:Uniłowski - Dzień rekruta S2 Ł6 C3.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Te baraki, ich wstrętna kolejność, albo studnia! Już przy wjeździe natknąłem się na czarne, gołe drzewa, otaczające stary cmentarz. A obok gmach dowództwa oklejony obwieszczeniami, że tego to a tego dnia powieszono czy rozstrzelano jakiegoś szpiega. I te zabudowania szczerem polu, ogrodzone drutem!
W tej chwili zatrzeszczała słoma i jakaś wielka postać wyrosła w nędznem świetle lampki naftowej. Ozwał się gardłowy, chłopski głos:
— Kto tu?
— Nic, przyniosłem przyniosłem tylko łopatę, bo...
Żołnierz zaczął zbliżać się dumnie wielkiemi krokami.
— Coś ty za jeden? Będziesz widzioł, te pieronie... Jo cię...
Miał tak ohydną twarz, że rzuciłem się do wyjścia i przejęty strachem, wybiegłem w przewalające się kłęby wście-