Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

„O, Ałłah, daj wody... choć kroplę daj rosy!
Litości, o wielki Proroku!“

Znękana, jak inni, sił zbieram ostatki
I w lawie sypiącej się grzebię,
Nareszcie powstałam... I słyszę głos matki:
— „Fatymo! idź ciągle przed siebie!
„Idź córko, aż dojdziesz pustyni wybrzeży:
„Tam góra jest, strome urwiska,
„Zpod skały, w ukryciu, tam czysty i świeży
„Zdrój wody żywota wytryska.
„Ten zdrój nie wysycha ni latem, ni zimą,
„I mocy cudownej nie traci, —
„Zeczerpnij i przynieś tej wody, Fatymo,
„Dla matki spragnionej i braci“.
Posłuszna rozkazom, puściłam się w drogę.
Ach, prowadź mię, prowadź; Arjelu!
Bo wątpię, czy trudy podróży tej zmogę,
Ach wątpię, czy dotrę do celu!
I szłam tak przed siebie, bezsilna, mdlejąca,
Krok chwiejny stawiając nieśmiało;
Przedemną pustynia leżała bez końca,
A niebo gwiazdami mrugało.
Wciąż idę, lecz czuję, jak sił mi ubywa
I nogi zaledwie się wleką,
Potykam się często, zataczam półżywa, —
Do źródła tak jeszcze daleko!
Już mącą się myśli, zginają kolana —
I oto w rozpaczy i strachu
Upadłam!... O bracia, o matko kochana!...
Niedobry, okrutny Ałłachu!...
Leżałam bezwładna, gdy w głębiach pomroku,
Co przestwór pustyni obleka,
Ujrzałam mgłę jakąś w postaci obłoku
O kształtach olbrzymich człowieka.
Ów człowiek obłoczny z półświateł, półcieni,
Jak chmura już zbliża się zdala,
Co chwila wyraźniej wypływa z przestrzeni
I kształty pewniejsze ustala.
I rośnie co chwila tych kształtów potęga,
Już postać się wzniosła ogromnie,
Już głową w zawoju do nieba dosięga
I idzie wprost do mnie, wprost do mnie!
W zadumie, z poważnem idzie do mnie licem,
Zapatrzon gdzieś w przestrzeń oczyma,
A z nieba zlatuje rój gwiazd wraz z księżycem
I czoło otacza olbrzyma.
— To Ałłah! to Ałłah!... — szepnęłam i trwogą
Śmiertelną zabiło mi łono:

95