Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

Ach! on mię nadepce olbrzymią swą nogą
I będę jak robak zmiażdżoną!
Lecz on się pochyla, podnosi omdlałą
I rzecze: „Uspokój się w trwodze!
„Wołania twe, córko, me ucho słyszało
„I oto z pomocą przychodzę:
„Ja cząstki wszechmocy w malutkiej iskierce
„Twojemu dziś sercu udzielę;
„Moc twórcza, cudowna ożywi to serce:
„Ukochasz — i będziesz módz wiele“.
To rzekłszy, do serca się dotknął mojego
I nagle uczułam w swem łonie,
Że prądy wzmożone krwi świeżej w niem biegą
I jakaś niezwykła moc płonie.
Uczułam, żem silna, odważna, jak męże,
A serce, miłością wezbrane,
Wierzyło, że trudy najcięższe zwyciężę
I wody żywiącej dostanę.
Puściłam się tedy przez piasków roztopy
Po nagiej, bez końca przestrzeni,
Nie bacząc na ciernie krwawiące me stopy,
Na ostrza sterczących kamieni;
Nie bacząc na wycia w pobliżu szakali,
Na hyen skomlenia, lwie ryki,
Szłam ciągle, wciąż dalej przed siebie i dalej
W pustyni bezludnej i dzikiej,
Aż przyszłam nareszcie do celu... Już świtu
Rumieniec zakwitał na niebie,
Gdy weszłam na górę, stanęłam u szczytu
I okiem rzuciłam za siebie.
Przedemną płaszczyzna leżała przebyta,
Ginąca gdzieś w mgłach widnokręga,
A na niej przez całą jej długość wykwita
Barwista, wijąca się wstęga.
I okrzyk zdumienia wydało me łono:
Ujrzałam z wyżyny wyniosłej,
Że z piasku, gdziem nogą stąpała skrwawioną,
Na śladach mych kwiaty wyrosły!...


Kijów.Włodzimierz Wysocki.





96