Czy to prawda, co niektórzy arystarchowie głoszą, że „poezji oryginalnej przed Mickiewiczem w Polsce nie było,“ że on pierwszy czarodziejskiem dłoni swej dotknięciem z lutni narodowej potężne a niesłyszane dotąd wydobył dźwięki? Tak... edycja wileńska pism Adamowych (1822—1823) jest w dziejach poezji, a szczególniej liryki naszej, nader ważną epoką. Słusznie widzimy w niej poranek owego dnia, który bogactwem barw a harmonją tonów kołysał ducha przez pół wieku blizko i podartą siermięgę nędzarza blaskami purpury królewskiej złocił. Cała spuścizna po Zygmuntowskiej, Jezuickiej i Stanisławowskiej dobie nie wytrzyma porównania ze żniwem dwunastolecia, które trwa od r. 1822 do 1834. Pomniki tej chwili, mnogie a okazałe, wznoszą się wysoko, niby świątyń szczyty, ponad skromne budowle długich łanów przeszłości. Nie będziemy się tu zastanawiali nad czynnikami, które w zaraniu XIX wieku uskrzydliły ducha poetów. Powiemy tylko, że tak zwany romantyzm, jaskrawa przeciwstawnia encyklopedyzmu, był u nas nietylko prawowitym jego następcą w porządku dziejowo-psychicznych zjawisk, ale i bezpośrednim wykwitem silnego uczucia, zrodzonego na łożu katastrof. Ziemia, krwią uznojona, bujne wydała plony... Myliłby się jednak ten, ktoby sądził, że liryka nasza od roku 1822 jest już nawskróś oryginalna, a skromne trzech stuleci ubiegłych wiano żadnych pereł drogocennych w sobie nie kryje. Związek między dniem wczorajszym a dzisiejszym jest zawsze ścisły, potęga umysłów ludzkich rozmaita, a jak z dodatnich warunków nie korzystają mierności, tak nad ujemnemi odnoszą przewagę natury wyjątkowo uzdolnione.
Gdyby nam szło wogóle o potężne wyrazy głębokiego uczucia, znaleźlibyśmy ich niemało w kronikach, dyjarjuszach sejmowych, płodach publicystyki, w różnych, jednem słowem, odgłosach piśmiennych dalekiej przeszłości; ale mając na względzie zarówno treść jak i formę, szukać będziemy najwyższych tonów liryki wyłącznie pośród dzieł, ujętych w pewne karby artystyczne. Przejrzyjmy kolejno zwierciadełka, odbijające w sobie najsilniej sferę uczuć erotycznych, rodzinnych, religijnych, socjalnych i patryjotycznych.