Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.

wicz. „Wiesław“ Brodzińskiego — to pierwszy fijołek, witający duchową wiosnę rodzinnej poezji. Poezje Mickiewicza — to wieniec najpiękniejszych letnich róż, wykwitłych na rodzinnych piaskach. Nie znajdując w wyjałowionej fantazji wyższych warstw społecznych, nie tylko osnowy, ale nawet formy poetycznej, sięgnął Mickiewicz do żywej tradycji ludowej, aby stąd zaczerpnąć barw i kształtów do swoich utworów. Prostota i naturalność pieśni ludowej, wyróżniające ją od sztucznych, patentowanych wyrobów z fabryki klasycznej, były tym cudownym zdrojem, odmładniającym zestarzałą poezję. Nasza poezja romantyczna wzięła początek nie w naśladowaniu Niemców, ani Szkotów, ona wyszła świeża i piękna z żywego pnia poezji ludowej. Nie zagraniczne kaktusy i aloesy, ale nasze polskie kwiaty z Pól Nadniemeńskich zawoniły i ubarwiły nasz literacki kwietnik. Poeci klasyczni nie uznawali godnem swej uczoności zwrócić uwagę na te proste kwiaty, uczuwali wstręt szlachecki ku tej poezji krwią i potem pospólstwa przesiąkłej. Umiejętna ręka uczonych, zaprawiana na łacinie i francuszczyźnie, nie tknęła pieśni gminnością, pogaństwem i światowością oddychających, były one dla nich martwym głazem, który ożywić i nowym natchnąć duchem było zadaniem wielkiego romantyka.
Literatura nasza zanim się skąpała w nurtach pieśni ludowej była podobną do owych kunsztownych kwiatów z pod nożyc maszyny wyszłych, a napuszczonych klejem i farbami; nie splotły się one z uczuciem narodu i do niczyjej pamięci nie przylgnęły; porodzone martwe, spoczywają, pochowane w książnicach snem wiecznym. Tymczasem poezja ludu, kryjąca się, jak iskra w krzemieniu, rosła świeża jak rosa, kwitła jak lilja i stała się dla naszych poetów szkołą, w której się rodzimej poezji wyuczyć mogli. Nawykli do obcych natchnień i do obrazów pod obcem niebem odmalowanych, mieli oni przeciążone skrzydła i oko duszy do patrzenia przez szkła nawykłe. U tego źródła odzyskują dawną siłę i czerstwość, tu składają z siebie wypłowiałą liberję i, wracając na łono nutury, jednają sobie powszechną miłość. Do tych obczyzną nasiąkłych poetów możnaby razem z romantykami zawołać, jak do owego rycerza z La Manchy: „Po co szukać tak daleko pani swoim myślom i trudzić się, żeby wrócić potem do swej wioski z bliznami poniewierki, kiedy tu pod waszym bokiem i kochanka taka piękna i trud nie przepracowany i tyle poezji na każdej grudce tej ziemi, pod cieniem każdej drzewiny“.
Życie ludowe ze swym bezpośrednim, przyrodzonym sposobem zapatrywania się i poczucia było ową granitową skałą, na której stanął gmach poezji romantycznej. Jest to życie, które się nie wyrzekło ziemi, ani nad nią zawieszonego nieba, ani przywiązanych do nich przesądów, lecz owszem w tem wszystkiem, jak w świecie sobie właściwym, żyje i porusza się swobodnie. Stąd wypływa charakter tej poezji naiwny, uczuciowy, fantastyczny, czasami ciemny, lecz niemniej prawdziwy, bo wiecznie odbijający wyobrażenia ludu. Poezja ta odbiła się przedewszystkiem stokrotnem echem w pieśniach Mickiewicza; dusza jego nasiąkła balsamiczną wonią powietrza wiejskiego i, jak owo cudowne narzędzie muzyczne, odezwała się dźwiękiem pól ojczystych.

Ten zwrót do ludu, do jego mowy prostej, do jego uczucia i fantazji nie podobał się szkole dawnej klasyków. Okrzyknęli go za napad barbarzyństwa. I w rzeczy samej, był to napad na klasę cywilizowaną, bezsilną już i jałową, lecz jak burza oczyszczającą atmosferę. Zbliżenie się to do ludu, choćby tylko na chwiejnym gruncie fantazji, wykryło na dnie ducha nieznane dotąd siły. Podjęciem tych wyklętych pierwiastków i rozbudzeniem dla nich zamiłowania ogółu, zrobili romantycy pierwszy wyłom w twierdzy.

131