Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/152

Ta strona została skorygowana.

one właśnie dokonały tego przeobrażenia; powiadają, że z siwą brodą do kobiety, to tak jak z jeżem do psa, tymczasem to nieprawda.

BRZOSTOWIECKI.

Co? nieprawda? szczęśliwe złudzenie!

DROBISZ.

Tylko pozwól! Mnie, czy uwierzysz, za młodu trudno było zawiązać najniewinniejszy stosunek, jeżeli chciałem coś zyskać kontrabandą, bez wywieszenia sztandaru celów legalnych... mówię, naturalnie o kobietach ze świata, nie z półświatka... bo z temi... no!... Dziś, uważasz, najsłynniejsze piękności zstępują dla mnie z piedestału i... pozwalają się emablować (ciszej do ucha) wręcz powiem, obcałowywać... jak mnie żywym widzisz.

BRZOSTOWIECKI (ironicznie).

I na tem też się pewnie kończy.

DROBISZ.

No, zapewne... pojmujesz, że skandalów sobie nie pozwalam.

BRZOSTOWIECKI.

Dawniej, od tego się zaczynało... ale słuchajno, ty tak sobie mówisz o tem bez ceremonji, jak gdybyś był wolnym; to mogło uchodzić niegdyś, ale, jak tylko jesteś mężem, basta!

DROBISZ.

I tak też było przez długi czas... ale ponieważ z kolei już dawno z żoną basta, więc...

BRZOSTOWIECKI.

Aha! to tak... ale, wiesz co, że te względy, jakiemi się cieszysz u pięknych pań, powinnyby ci otworzyć oczy.

DROBISZ.

Na co?

BRZOSTOWIECKI.

Oczywiście, nie mają cię za nic, uważając, że przestałeś być niebezpiecznym... jesteś wężem kusicielem, ale któremu żądło odjęto.

DROBISZ (po chwili).

Wiesz ty co, że mnie samemu przychodziło to nieraz na myśl... (po chwili żywo) no, więc widzisz... w rezultacie, jest to sobie najniewinniejsza w świecie zabawka, bo zawsze jednak co żona, to żona... ale wytłómaczże to jej! czy ona potrafi i zechce to zrozumieć.

BRZOSTOWIECKI.

Mnie się zdaje, że i ty sam także udajesz na tym punkcie głupiego... przepraszam cię...

DROBISZ.

Nic nie szkodzi...

BRZOSTOWIECKI (spostrzegłszy wchodzących Romana i Julję).

Pst!............