Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/317

Ta strona została przepisana.

a wogóle rzeczy biorąc, będzie to zawsze choć bez krwawych utarczek i waśni, dawna walka municypjów z władzą centralną. W wiekach średnich szło o pozbawienie szerokich przywilejów, o upokorzenie damnych rajców miejskich, dziś dobro państwa jest tą nicią przewodnią, około której obraca się wszystko, dziś szczęśliwość powszechna, której grozi rozkiełzana rzekomo wolność danego związku gminnego, tłómaczy i usprawiedliwia nieograniczoną ingerencję państwa.
Lecz gdybyśmy, codziennym nauczeni przykładem, nie mogli wątpić o stosunkowej niemocy dzisiejszej gminy, gdybyśmy, dalej, przyglądając się krociowym armjom, z trudnością uwierzyć zdołali w rozwój samorządu gminnego, to jednak każdy badacz bezstronny w tej pokojowej walce dziejowej zarodki lepsze ujrzeć będzie w możności.
Centralizacja, potrzebna na razie dla zespolenia wątłych cząstek organizmu państwowego, na długą metę nie może wystarczyć. Bezpośrednie potrzeby miejscowe, z dnia na dzień się rozwijające, muszą i mogą być tylko przez samych mieszkańców zaspakajane. Dobrze zorganizowane państwo musi całe kategorje potrzeb umysłowych i moralnych, dziś pieczy władzy centralnej pozostawionych, przelać na gminę. A jeśli dotychczasowe gałęzie administracji, dla wszechstronnego i należytego ich rozwoju, w ręce gminy oddane być muszą, to cóż dopiero mówić o otwierającem się nowem polu działalności wobec grożącej wybuchem kwestji socjalnej? Tu gminę czeka ogromna przyszłość, a jeśli dziś jednak pod wpływem najróżnorodniejszych okoliczności państwo, ujmując tę sprawę w swe ręce, samo usiłuje nadać jej ten lub inny kierunek, to niewątpimy, że w niedalekiej może przyszłości na gminę spadnie brzemię tych wszystkich trudów, które podjąć tu wypadnie. Jesteśmy najmocniej przekonami, że tylko samorząd gminy będzie mógł zabrać tu głos stanowczy i skuteczny.
Niedalekim jest może czas, że parlamentaryzm dzisiejszy przeleje na gminę cały szereg spraw, będących obecnie na porządku dziennym europejskich reprezentacji ludowych. Kto wie, czy nie w taki sposób przeobrażone zostaną teraźniejsze obrady rozlicznych izb, a setki kwestji, rozpalających głowy prawodawców, będą może z większym spokojem na posiedzeniach organów gminnych rozstrzygane. Mniejszy zakres działania, co do miejsca i czasu, da pole do mniejszej liczby rozpraw teoretycznych. Do mniejszych sprowadzona rozmiarów każda sprawa pozytywniejsze przybierze kształty. Parlamentom pozostaną się kwestje najogólniejsze, a cały szereg spraw, niepotrzebnie dziś czas im zabierających, przejdzie pod władzę rozrzuconych po całym kraju władz autonomicznych. Niejeden wzruszy zapewne ramionami na cały ten obraz przyszłości. Nazwie go płodem wybujałej wyobraźni, teoretycznem rojeniem na temat szczęśliwości powszechnej.
Niechaj i tak będzie. Niechaj miljony bagnetów, broniących siły i potęgi państwa starczą za argument skuteczny dla naszych przeciwników. My zrobimy tylko skromną uwagę, że militaryzm, do niebywałych doprowadzony rozmiarów, że armje, gotowe na każde wezwanie ujarzmić wszelki objaw samodzielności nie przeszkadzają, iż państwo bierze pod opiekę bezbronnych robotników, iż, porzucając bankrutującą zasadę „laissez faire, laissez passer“ zaczyna myśleć o tych, których głos daleko się nie rozchodzi... Choć to pozorna może sprzeczność, lecz moloch państwowy sam mimowoli dla przyszłego rozwoju gminy pracuje. On sam przygotowuje materjał do rozkwitu jej działalności i w dali pozwala dojrzeć jutrznią lepszej przyszłości...

Warszawa.Henryk Konic.



305