Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/405

Ta strona została przepisana.

— Odpocznij, wyśpij się, jutro cię sama odprowadzę do dworu.
— Nie, nie! bo pan powiedział, że od dziś.
— No, to od dziś, ale se spocznij, napij się mleka. Jakże ci się tam wiodło, moje dziecko?
— „Jacek“ był grzeczny jak panienka. Ale com go się nie namolestował!...
Położył się, napił mleka i zdrzemał.
— Matusiu, odezwał się za chwilę — rzućcie co na mnie, bo mi jakoś zimno.
Matka go przykryła złożoną we czworo płachtą i rozpaliła w izbie ogień.
Gdy Maryna przyszła z roboty, chłopak leżał w gorączce.
— Nic matusiu; tylo z tej uciechy. Karbowego pchnął, gdy się przysunął do „Jacka“.
— Patrzajcie, jaki zuchwały!...
Nazajutrz rano Adam powiedział panu, że matka Antka czeka w kuchni.
— Zawołaj ją tu na ganek.
Kobieta w odświętnej chustce stanęła.
— A gdzież Antek?
— Chory leży, a to wszystko z wielgiego ukontentowania. Wciąż mu się ino zwiduje, że na „Jacku“ lata po polach za panienką. Haniebsko rozpalony.
Pan przywołał Jaśka.
— Wózek wysłać słomą, założyć do niego cugowe i przywieść Antka.
Helenie kazał przygotować w stajni posłanie dla chłopca.
— Będzie patrzał na konie i prędzej otrzeźwieje, zdecydowała Helena, uchodząca w kuchni za wyrocznię.
— Z pana, — gadali ludzie — doktór, że drugiego szukać. Antka z biedy wyciągnie. I wygadali.
Przyszedł, wziął go za rękę, rachował, posłał Helenę po biały proszek, dał raz, potem drugi, trzeci i chłopak otrzeźwiał.
Nazajutrz przyniósł posłaniec telegram, a po tem ludzie mówili w kuchni, że wielka pani zjechała z za Warszawy do Krakowa i państwo jadą ją witać.
Przed wieczorem szedł pan do stajni.
— Widzisz Antek, słabyś i dlatego nie możesz jechać ze mną do Dembicy.
— A czy ta wielga pani przyjedzie tu do nas?
— Dlaczego się pytasz?
— Bo możebym i ja na „Jacku“ w białej świtce i krakusce wyjechał za drugimi na przywitanie?
— Dobrze... A wiesz, jak się ta pani nazywa?
— Helina mówiła i ludzie mówili, ale sobie przepomniałem... Jakoś miło, od... od orzeszka... Orzeszkowa.


Braciejowa pod Krakowem.Ignacy (Sewer) Maciejowski.