Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/442

Ta strona została przepisana.

dziurawą togą, przez którą świeci golizna, a której uczeni słowa nawet okrycia sprawić nie mogą. Patrz na mnie i porównaj nas obie — czem ty, a czem ja jestem.
— Jesteś piękną, widzę to, odrzekła szara postać. Blask twój działa na mój wzrok, patrząc na ciebie, muszę zakrywać oczy, bo mnie razi gorzej od palących promieni słońca; — lecz blask ten nie pochodzi ze źródła wielkości twojej, on jest sztuczny, migotliwy, ale, niestety, krótkotrwały. Gdy zniknie, pozostaniesz cieniem okryta, którego już nikt z ciebie nie zdejmie; wieczna noc owinie cię zwojami swojemi, wśród których największy nawet mistrz rysów twych nie rozpozna.
Próżność z obrazą spojrzała w jasne źrenice szarej postaci.
— Mówisz jak Sybilla, która przepowiada zagładę, ale dla równowagi może zechcesz wyśpiewać własne, oczekujące cię, losy, a może chcesz, żebym ci wdzięczną wróżką została?
— Nie żądam tego, nie ze strachu, ale z tej przyczyny, że losy moje znane mi są.
— Idę przez życie nieraz z cierni i głogów usłane, gdy mogę, omijam je, bo nikt dobrowolnie stóp swych nie rani; ale, dążąc do zamierzonego celu, nawet rada jestem, że często napotykam przeszkody, które, choć bolą, pomnażają siłę i moc. Ta siła i moc to wielkość obowiązku, a spełnienie go, to rezultat, to liczba zamykająca rachunki ze społeczeństwem, co podpis swój kładzie na wielkiej księdze, która się życiem nazywa.
— Co cię mogą obchodzić podpisy, albo wyroki, których już czytać nie zdążysz, ten istny stół anatomiczny, na którym krają nic już nie czującego trupa?
— Żle sądzisz! sofizmat twój nie przeżyje dnia dzisiejszego, nie wsiąknie w umysł myślący. Moraliści, którymi świat zasiany jest, staną, jak anioł boży, na straży dusz i pokuszeń ludzkich, oni, namaszczeni wolą wyższą na apostołów prawdy, będą prowadzili ludzkość po szerokich szlakach pracy, która wtedy nawet świecić będzie przykładem, kiedy z naszej kruchej formy cielesnej i śladu nie będzie.
— A zatem praca jest hasłem twojem, jest tarczą, którą zakrywasz się przed goniącym złym duchem, boisz się go, nie masz więc dość siły w sobie samej, potrzebujesz talizmanu?
— Tak zgadłaś! — praca jest hasłem, talizmanem przeszłych i przyzłych pokoleń, praca i jej pragnienie dane nam są jako szczęście najwyższe.
— Nauka, wiedza, talent nawet, to spuścizna pracy, którą wedle sił służy się społeczeństwu, wnikając w jego potrzeby, dotykając lekką ręką ran bolących.
Taki talizman, to jedyne lekarstwo na wypędzenie szatana występku, to zasługa tych, którzy ćwierć wieko wem usiłowaniem nie jedną niedolę osłodzili, nie jedną myśl żywotną podnieśli, a w niejedno serce wieli ukochanie obowiązku.

Warszawa.Cecylja Miklaszewska (Celja).





430