Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/455

Ta strona została przepisana.

mując z bocznej kieszeni ubrania drobny, w białą bibułę owinięty przedmiot — czy pani poznaje ten kwiat?... pierwszą różę, którą pani wpięto we włosy, gdy skończyłaś lat siedemnaście... Zgubiłaś ją pani, a ja podniosłem i schowałem... Nic dziwnego, byłem nowicjuszem, mającym lat dwadzieścia, i pani także byłabyś może wtenczas oblała łzami miłosne oświadczyny, ale dziś jesteś już osobą mądrą i poważną, a ja pozostałem takim szaleńcem, że różę tę dotąd nosiłem na piersi... Oddaję ją pani jako hołd dla jej rozsądku i wyższości umysłowej, jak rozdarty projekt tej „spółki“, którą pani odrzuciłaś tak pogardliwie.
— Och, panie Zygmuncie, nie chcę, nie chcę, zatrzymaj pan ten kwiat! nie zrozumieliśmy się oboje. Pan, ofiarując mi złoto, wmawiałeś we mnie, że podajesz mi tylko miedzianą zdawkową monetę, ja odtrąciłam ją, bo wierzyłam, że dajesz mi tak mało, a pragnęłam posiąść wszystko.
— I oddać w zamian?...
— Wszystko także.
Tym razem ręce ich spoiły się naprawdę długim gorącym uściskiem i oczy zatonęły w sobie, szukając potwierdzenia tej prawdy, w którą oboje uwierzyć jeszcze nie śmieli.
— Kocham panią — wyszeptał Zygmunt — dlaczego nie powiedziałem ci tego już dawno? A dlaczego pani swoim obojętnym uśmiechem wstrzymywałaś mi to słowo na ustach przez rok cały?
Klara spuściła głowę.
— Nie wiedziałam, że to tak brzmi — rzekła cicho — bałam się, żeby mnie świat nie posądził o zawiedzioną miłość i nie obarczył litością. Dlatego wmawiałam w siebie i drugich, że lekceważę sobie to, co stanowi całą treść, całe szczęście życia.
— Wmawiałaś pani tak zawzięcie: czyż ja mogłem jej nie uwierzyć?...
Klara uśmiechnęła się.
— Widać, że pozostałeś pan do dziś dnia niedoświadczonym nowicjuszem; my kobiety mówimy tysiące rzeczy umyślnie po to tylko, aby nam nie wierzono.

Lwów.Nagoda.





443