Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/480

Ta strona została przepisana.
EPILOG.


— „Syn Jerzego?“
— „Tego samego, który z bratem pańskim w jednej mogile spoczywa!“
Po ćwierćwiekowem rozproszeniu stanęli znów obok siebie, złączeni jednych pamiątek i uczuć pierścieniem. Zdało mi się, iż widzę obrazy nowego lat szeregu, lat ciężkiej pracy, znoju, cierpień gorzkich nieraz zawodów, zawsze promieniami nadziei ozłoconych...
Znalazłem się wśród piaszczystego rozłogu, ujętego w ciemne boru półkole... Poznałem to miejsce, choć teraz wielce zmienione. Pagórki nie świeciły już, jak dawniej, nagiemi czołami; darnina, zioła i kwiaty maiły je barwną zielonością; tu i owdzie oko spoczęło na wieńcu z dębowych liści lub krzyżu z nieśmiertelników. Wydeptane gęsto ścieżki, gdzieniegdzie rzucone wiązanki leśnych, polnych i ogrodowych kwiatów, świadczyły, że pustka ta bywa życia przybytkiem.
Nie omyliły mię przeczucia, zdala bowiem lekkie podmuchy wiatru donosiły urywane, a coraz częściej w melodję zlewające się dźwięki. Od rzeki i ciemnego wianka sosen ukazały się zastępy Korczyńskich, Bohatyrowiczów, Jaśmuntów, Zaniewskich, Obuchowiczów, Łosiewickich, Dowmuntów, Różyców, Giecołdów, Strzałkowskich, Glindyczów, Kirłów, Starzyńskich, Darzeckich. Szli poważni, z opromienionem obliczem, a gdy zatrzymywali się, każdy z nich miał postawę człowieka, co stanął w progu kościoła i wpatruje się w ołtarz. „Przy nich żony i matki, jak anioły ich dziatki i jak róże nadobne dziewoje“.
Z męskich piersi zabrzmiał hymn potężny:

„Wiecznotrwały ten na ziemi,
„Kto swą śmiercią życie pleni!...

a echo niosło śpiew ten po szerokim świecie.

Umilkli... Gromadki rozsypały się między wzgórkami. Nikt tam bardzo

468