Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/481

Ta strona została przepisana.

głośno nie mówił, ale wszyscy rozmawiali, i zrobił się taki gwar, jak kiedy wiele razem rojów brzęczy.
Przy jednym ze wzgórków stanęły dwie dobrze mi znane postacie... Wyniosła, choć lat brzemieniem pochylona, niewiasta i piękny, w sile wieku, mężczyzna. Ten, uginając kolana, mówił:
— Matko moja! w chwilowem odrętwieniu jam święte lekceważył węzły — jam was opuścił, wzgardził, lecz Tyś nie zwątpiła o synu Andrzeja! Po wszechziemiach, po wszechwodach, na skał wyżynach, na fal błękitach, wszędzie czytałem Twe słowa: „jak tchórz uciekasz z szeregów... jak samolub nie chcesz łamać się chlebem cierpienia... kawał Chrystusowej szaty rzucasz za srebrnik!“... Matko, oto wracam! przychodzę temu samemu bóstwu, na którego ołtarzu zgorzał ojciec mój, z życia mojego złożyć ofiarę!...
— Zygmuncie! wyszeptała kobieta — jam tak gorąco błagała Boga, by ojca twego duch wskrzesnął w tobie! Zygmuncie! Ty pomnik ojcu dźwigniesz niespożyty!
Przy innym znowu wzgórku poznałem Witolda, w towarzystwie dwu nieznanych mi młodzieńców. Jeden z nich, cisnąc dłoń jego, przemawiał!
— Myśmy nie mogli pozostać obcymi, nie mogli zerwać tej spójni!
— Bracia moi! odrzekł Witold — potężna burza ojca waszego na obce rzuciła brzegi! Chwilę zdawało mu się, że pokój znalazł trwały! Nie! Siła większa oczy jego ku mogile Andrzeja zwracała! Dziś odrodzony mój ojciec ma obok siebie brata Dominika, wy jego synowie, w nas rodzinę znajdujecie! Więc ramię do ramienia! Janku! — zawołał — Janku! powtórz nam znowu, powtórz raz jeszcze swego dzieciństwa drogie wspomnienia! Zygmuncie! do nas! tu do nas tu bądźmy razem! Twój i Janka ojciec w tem miejscu po raz ostatni, błogosławiąc, rozstawali się z wami! tu razem wszyscy oddajmy cześć ich pamięci!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wzniosłego umysłu, wielkiego serca, nieugiętego hartu kobieto! Cześć Ci!

Warszawa.Adolf Pepłowski.





469