Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/493

Ta strona została przepisana.

kilka godzin; poczem, po silnych potach — podbudzanych użyciem wina — następowało zwykle wyzdrowienie. Nie każda jednak melodja miała siłę pobudzania chorych do tańca; zdarzało się, że biedny grajek często kilka tuzinów przegrał i prześpiewał melodji, zanim natrafił na taką, która bardziej odpowiadała charakterowi lub indywidualnemu usposobieniu chorego, bądź też rodzajowi objawów samej choroby.
Bo i te różne bywały: u niektórych n. p. chorych, widok morza zwiększał szaleństwo tarantyzmu, u innych znów niektóre kolory silniejszy paroksyzm wywoływały. Stąd i różne były rodzaje tarantelli. Jeden zwał się panno rosa (chustka czerwona), drugi panno verde (chustka zielona) i t. d. których używano stosownie do rodzaju objawów choroby.
Słowa starych pieśni tarantelli nie doszły — niestety — do naszych czasów, równie jak i melodje ówczesne z wyjątkiem ułamków dawnej pieśni: Allu mari mi portali, oraz melodji z XVII w., przechowanej w dziele Athanasius’a Kircher'a: „Magnes sive de arte magnetica“ (Rzym, 1654 r.), znacznie różniącej się w takcie i rytm ie od dzisiejszej tarantelli.
Aż do 1690 r. nikt nie wątpił, że na tarantyzm jedynem lekarstwem jest taniec i muzyka. Dopiero w tym roku znaleźli się lekarze, którzy usiłowali dowieść, że tarantula nie ma wcale jadu. Odtąd medycy europejscy zaciętą z sobą prowadzili polemikę w tej kwestji. Ostatecznie jednak nikt nikogo nie zwalczył; jak bowiem w XVI, równie i w wieku obecnym, jedni (n. p. Dr. Renzi w 1834 r.) uważają tarantulę za owad rzeczywiście jadowity, a tarantellę za skuteczne antidotum przeciw tarantyzmowi, drudzy zaś za najniewinniejszego pod słońcem pająka, za najpoczciwszego z podziemnych obywateli gorącej Apulji.

Dwie Tarantelle z XVI wieku.


Warszawa.Aleksander Poliński.