Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/498

Ta strona została przepisana.

Paszkwil czy panegiryk, parabola czy parodja, Romans rycerski czy nowella, „Don-Kiszot“ czy „Dekameron“, nigdy nie była powieść wiernym społeczeństwa obrazem, nigdy chwili bieżącej odbiciem, zawsze tylko rozbujałej wyobraźni igraszką i bezmyślnej ciekawości mamidłem, a często i trunkiem ognistym, co krew w kipiątek zamienia. Długo tak błądziła, długo, od ideału zarówno od rzeczywistości daleka, celu swego niepewna, zadania nieświadoma, a środkami nieumiejętnie władnąca. Kolejno moralności lub szałów zmysłowych nauczycielka, filozofująca doktrynerka albo pedantka sentymentalna, zwiastunką tylko była i zapowiedzią tej, której mistrz z Weimaru epopeją przykazał stać się „domową“.
Ale i wtedy jeszcze mrzonki i aspiracje za prawdę biorąc istotną, szkice i karykatury za podobiznę, ruń kiełkujących w niej przymiotów za gotowy już chleb doskonałości, długo najwłaściwszej dla siebie drogi szukała, nigdy znaleść nie mogąc „złotej miary“, co artystycznego piękna jest wspólniczką a prawdy podwaliną i rękojmią. Na przemian nużąco tendencyjna, lub ckliwie bezcelowa, zawrotnych sensacji szafarka, lub nudów kwintesencją usypiająca gaduła, nie prędko się nauczyła zwierciadłem być, co kształty prawdy do wymogów optyki estetycznej przystosowywa, nie odrazu pojąć zdołała, że kwiaty życia, czy to na niwie serca, czy na glebie codziennego bytu wyrosłe, przesadzać należy w kraj pod jej panowanie oddany, na stycznym punkcie ideału z rzeczywistością leżący, kędy nie rozłączne z prawdą piękno za towarzysza mieć jest godna.
U nas do kraju tego zdobyć już wejście potrafiła. Pamięcią przeszłości zapłodniona, duchem czasu brzemienna, mocarką w świecie słowa króluje, klejnotem jest cudnie przez myśl twórczą z „dokumentu ludzkiego“ wyrzezanym, gorejącym serdecznych ogni łuną...
Nad Gopłem „Starą Baśnią“, jak śpiewnem echem, pobrzmiewa, ponaddnieprzańskich równinach „Ogniem i mieczem“ z bojowym szumem przeciąga, „Nad Niemnem“ z pól i lasów, z ludzi i podań, z pamiątek i pragnień miłością spajanej mozaiki malowidła układa, prądami myśli tętniące, „Placówką“ na straży zagonu stawa, „Wnucząt“, „Rozbitków“, „Branek w jasyrze“ żałosne opowiada nam losy, „w Niziny“ schodzi społeczne, z „Uskokami“ na południe Słowiańszczyzny, z „Mirtalą“ nad Tybru wody sięga, z „Latarnikiem“ tułaczą dzieli dolę... Ideałów i walk społeczeństwa stawszy się wyrazem i obrazem życia, w tysiącznych jego przejawach odtworzeniem, — na powieść wyrosła Dzisiejszą!


Warszawa.Teresa Prażmowska (Wołowska).