Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/514

Ta strona została przepisana.
»MISTRZYNI ŻYCIA«.


Jeden z poważnych i zasłużonych historyków naszych (Tadeusz Korzon), wystąpił niedawno temu, z potępieniem cyceronowskiej definicji, nazywającej historję mistrzynią (magistra) życia. Niewątpliwie, powody były ku temu liczne i ważne; cyceronowskie określenie bowiem ulegało tylu naciąganym i przesadzonym interpretacjom, że istotnie powstało podejrzenie i wątpliwość: czy czasami definicja klasyczna nie jest, klasycznym wprawdzie, ale pustym dźwiękiem.
Sądzę jednakże: że nie należy historji zasadniczo spychać ze stanowiska mistrzyni życia. Dostatecznem będzie wyjaśnienie: 1) jakiem u życiu ma wiekuiście magistrować i 2) kto przedewszystkiem w jej skarbnicy winien czerpać doświadczenie i wskazówki na przyszłość. Gdy sprowadzimy kwestję sporną na ściśle ograniczony obszar, wówczas może absolutne potępienie okaże się zbytecznem a nawet krzywdzącem.
Historja odtwarza przedewszystkiem życie polityczne ludzkości, a więc tylko w sferze tegoż życia politycznego może być mistrzynią. Praktyczne wskazówki zarówno jak i wielkie zasady czerpie z jej ksiąg tylko ten, co przeważnie życiem politycznem żyje, a więc mężowie stanu wielkiego i małego stylu słowem: ci wszyscy, co nad udoskonaleniem organizmu państwowego pracowali lub czuwali nad jego prawidłowem funkcjonowaniem.

Trudno by też było doszukać się wśród szeregu politycznych mężów, takiego, któremuby historja nie była istotną i wielką mistrzynią. Mogli owi mężowie źle zrozumieć lub niewłaściwie spożytkować doświadczenie czerpane w przeszłości, ale je czerpali i dla ich czynów miało owo doświadczenie stanowić siłę ubezpieczającą w przyszłości. Wszyscy mocarze świata, pragnący pozornie samowolę gienjuszu narzucić ludzkości, korzyli się przed historją, jako swą mistrzynią: wprawdzie próbowali czasem wmówić w swą mistrzynię zasady

502