Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/522

Ta strona została przepisana.
LALKA.



Służący wprowadził mnie do salonu już oświeconego, chociaż nikogo w nim jeszcze nie było, sam zaś zniknął cicho i dyskretnie za ciężką kotarą, przesłaniającą drzwi od przedpokoju.
Pani prawdopodobnie się ubierała. Goście czwartkowi jeszcze nie zaczęli się schodzić.
Zwykle na rautach tygodniowych zjawiam się zapóźno; tym razem, nie wiem dlaczego, przybyłem zawcześnie. Wyjść, opatrzywszy się, że jestem sam, uważałem za rzecz śmieszną; a zresztą znam siebie doskonale; gdybym wyszedł, pewnie-bym nie wrócił — postanowiłem więc czekać.
Oczekiwanie nie sprawiało mi przykrości, w mojem bowiem przekonaniu, a zdanie to podziela ze mną jeden z mędrców wschodnich, samotność bywa nieraz najmilszem towarzystwem. Proszę mi jednak wierzyć, że żaden wzgląd postronny lub wyższej natury nie skłaniał mnie do cierpliwości. Nie kochałem ubierającej się pani, chociaż słynęła z wdzięków i czaru, jaki w około siebie roztaczała. Nic mnie z nią nie łączyło: ani miłość, ani przyjaźń, ani zgodność przekonań. Obcy byliśmy dla siebie zupełnie.
Znałem niegdyś jako kolegę szkolnego jej męża nieboszczyka.
Słyszałem przed kilku laty, że się ma ze śliczną panną ożenić, że się jej oświadczył... ale że wynikły przytem jakieś nieporozumienia familijne.
Pewnego dnia, nagle i niespodzianie, wezwany zostałem przez towarzysza z ław gimnazjalnych na urzędowego świadka jego ślubu. Blizcy krewni odmówili mu drużbowania i starostowania pod pozorem, że stan zdrowia, w jakim się znajduje, na ożenienie nie pozwala, a jeśli narzeczona zgadza się na ten związek i wychodzi za niego dobrowolnie, czyni to w celu zagarnięcia po nim znacznego majątku. Już, co prawda to prawda, pan młody wyglądał na suchotnika.
Drugim, który wraz ze mną w zakrystji kościelnej położył podpis na akcie dozgonnego połączenia dwóch rąk, dwóch ciał, i jak mniemał mój kolega — dwóch dusz, był jakiś jegomość dostarczony przez zarząd parafji.
Przysługa, jaką im oddałem, wytworzyła pomiędzy nowożeńcami a mną pewien węzeł znajomości — a znajomość ta i charakter urzędowego świadka