Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/558

Ta strona została skorygowana.

(mniej czytelne) dzierżawca, kawaler orderu Rzymskiego św. Huberta woysk koronnych Rotmistrz. Wiadomo czynię, komu o tym wiedzieć będzie należało, osobliwie jednak Im. P. P. Komisarzom y gubernatorom klucza mego Jabłonowskiego, teraz y na potym będącym, iż ponieważ Stefan Dzwinczuk Poddany moy Dziedziczny ze wsi Kosmacza Olexę Dobuszczuka, Herszta wszystkich Niecnot y zbrodni, smoka w gurach (sic) Zapruckich wychowanego, a życie y substancyę obywatelów Pokuckich pożerającego, zniósł y zgładził z tego świata, za co niech Bogu będzie cześć y chwała nieskończona, że ustawiczną Boyaźń (sic) u Obywatelach kraju Pokuckiego uspokoił, y pożądane bezpieczeństwo przywrócił, zaczym za ten dowód wierności y Życzliwości tegoż Stefana Dzwinczuka poddanego mego pokazany, zachęcając y innych do tych Dzieł chwalebnych, uwalniam go do zgonu życia jego od wszelkich Danin, Podatków, Czynszów y innych jakichkolwiek Powinności, tak Dworskich iako y gromadzkich (Na którego nawet Herszta Opryszków woysko koronne y Ludzie Nadworni Imci Potockich chodzili y uporać go nie mogli do Dwóch y półtrzecia Tysiąca w Liczbie) które to prawo dla Lepszey wiary przy zwykłej Pieczęci mojej Ręką moyą podpisuję“.
„Datum w Jabłonowie die 20 Obris. A. 1745. J. X. z Prussów Jabłonowski“.
Pra-prawnuk żyje do dziś dnia w Kosmaczu, jest poważanym gospodarzem, i akt ten przechowuje jako świętą rodzinną pamiątkę.
Z aktu tego widać, że Dowbosz, o którym co do pobytu jego w górach pod względem chronologicznym nie umie lud powiedzieć, żył w przeszłem stuleciu, a zginąwszy w r. 1745 lub nakrótko przed tym rokiem, rozbijać musiał głównie za Augusta III. Oprócz tego, pokazuje się z tego dokumentu, że wielkie nań robiono wyprawy, i liczne oddziały wojsk nie mogły drużynie jego dać rady.
Z aktów dawnych miejskich w Stanisławowie, których część poszła do Bibljoteki Ossolińskich we Lwowie, dowiadujemy się więcej o tym strasznym watażce.

I tak wypływa z nich, iż ojciec jego, Wasyl Dowbosz, mieszkał w Peczeniżynie (miejscowości położonej na początku gór Karpackich, parę mil od Kołomyi odległej) i oprócz stadko owiec nic więcej nie posiadał. Miał dwóch synów, Ołeksę i Iwana. Ołeksie nie podobało się życie spokojne, udał się przeto w głębokie góry i już w r. 1738 stanął na czele drużyny, z którą wybierał się na dalsze wyprawy. Ojciec Dowboszów umiał nawet wyzyskać swoje stanowisko jako ojciec ogólną bojaźń wzniecającego opryszka, przybywali bowiem do niego nieraz żydzi z podarunkami, żeby im syn jego dawał spokój. Ołeksa przychodził nawet nocą do ojca, zapukawszy do okienka mieszkania. Komisarz ówczesny dóbr pańskich odzywał się do starego Wasyla, żeby syn jego porzucił zbójnictwo a wracał do domu, zapewniając, iż niczego się bać nie potrzebuje. Było to zaś daremnem. Rzuca to niejakie światło na słabe rządy ówczesne za Augusta III, jeśli takie mogły być stosunki. Drużyna Dowboszowa nieraz piła w karczmie we wsi, a popiwszy się „panowie mołodcy“, w kłótni zarąbali nieraz nawet którego ze swoich druhów — mimo to nikt ich nie wyłapał. Niejeden z podstarościch wiedział, gdzie przebywa drużyna Dowboszowa, lub gdzie piją, w której gospodzie, atoli bał się ich zaczepiać. Pokazuje się nawet z aktów, iż nietylko Huculi bywali z opryszkami w zmowie, ale i żydzi, naprowadzając, gdzie opryszki zastać mogą grosz w skrzyni chowany. Akta wspominają, że nawet i żona księdza unickiego z Sopohowa, która rolę grała ich skarbnika, i druga jakaś pani, Michałowska, bywały w zmowie z opryszkami. Ostatnia otrzymała nawet od nich dziesięć sznurów korali.

546