Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/592

Ta strona została przepisana.

— A teraz od kogoś odeszła?
— Był to siwy zgrzybiały staruszek.
— Czy i on jeszcze czegoś się spodziewał?
— Spodziewał się..., że dzisiaj będzie pogoda i że wyjdzie na słońce!... Pogody nie było, i umarł nad wieczorem.
Ałłah milczał złowrogo; zagrzmiał po chwili:
— Nieposłuszeństwo jest nieposłuszeństwem! Nie słuchałyście mojego rozkazu! Zginiesz! — I dziesięć mieczy świsnęło w powietrzu...
Zielona huryska stała cała i żywa.
— Wielki Ałłah! — rzekła spokojnie, gniew uniósł cię za granicę twego majestatu. Zapomniałeś, żeś nas stworzył wiecznemi i nieśmiertelnemi! Możesz nas wygnać z państwa swego, ale nas zgładzić nie zdołasz.
— Wypędzam was z państwa moich wiernych!
Zaszumiały obłoki w państwie Ałłaha, a szum ten był, jakoby szum skrzydeł odlatujących ptaków.
Minęło kilka wieków.
Znużony sprawami wiernyoh, przypomniał sobie Ałłah nieposłuszne dziatki.
Zawołał wielkiego proroka i rzekł:
— W państwie moich wiernych coś cichnie! Czy nie wiesz, Mohamedzie, co to być może?
Mohamed zagłębił rękę w brodę.
— Wielki Ałłah! — odpowiedział, wiem o tem, że cuchnie. Państwo naszych wiernych chyli się do upadku i wkrótce upadnie!
— Co mówisz! wszak zakon, który tobie podyktowałem...
— Pozbawia ich w życiu nadziei! Tak kazałeś mi napisać po wygnaniu zielonych dziewic!
Ałłah zmarszczył czoło, Mohamed prawił dalej:
— Wierni nasi nie żyją nadzieją, bo kazano im wierzyć w rozkaz z góry, w przeznaczenie, fatum! Po co ma wierny łudzić się nadzieją, jeżeli z góry wszystko jest przeznaczone!
— Groza posłuszeństwa i wiara w mądre z góry rozkazy, przeznaczenie powinny naród i państwo w siłę uzbroić.
— Ale każdy prawdziwy wierny nic dla siebie i za siebie nie chce robić!
— A gdzież się podziała moja nieposłuszna wygnana dziatwa?
— Rozbiegła się po ościennych nieznanych ludach i państwach. Przyjęto ją gościnnie.
— Możeby cofnąć rozkaz?
— Nie powrócą! Wszędzie przyjęto ich i nie puszczą od siebie. Nietylko szczęśliwi, ale nawet najnieszczęśliwsi żyją ich thnieniem. Nawet rozpuszczony lud Syonu, ma nadzieję, że choćby cudem odbuduje kiedyś dawną swoją świątynię!... A nasi wierni, z twego rozkazu, żyją bez nadziei!... bo co się ma stać, stanie się bez nich!
— Ałłah zasępił i zamyślił się i odprawił swego wielkiego proroka.
Zawinął się w szary obłok i zaczął ponuro marzyć o wygnanej dziatwie, która nietylko szczęśliwych poi nadzieją nieśmiertelnego jutra.

Krzywcza nad Sanem.Jan Zacharjasiewicz.




580